poniedziałek, 15 lutego 2016

Informacja

Przepraszam,że opowiadanie nie jest kontynuowane ale napewno kiedyś do niego wrócę a wtedy napewno dam wam znać :) Mam nadzieję,że wrócicie do niego i znowu wam się spodoba ;)

Zapraszam na bloga :
Deliria-of-hope.blogspot.com

niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 10

Obudziłam się, wciąż nie mogąc uwierzyć jak pięknie jest wokół mnie. Moje życie nabiera sensu a ja od dłuższego czasu nie miałam ataku paniki. Wszystko wraca na miejsce. Mam cudownego chłopaka, nową rodzinę i mam nadzieję,że zostanę tu już na zawsze. Wstałam z łóżka i poszłam na dół. Miranda stała w kuchni i piła kawę. Uśmiechnęła się na mój widok.

- Dzień dobry, kawy ? - zapytała


- Poproszę - odpowiedziałam z uśmiechem.


-Jak ci się spało w nowym miejscu ? - zapytała, podając mi kawę


-Świetnie, naprawdę dawno tak dobrze nie spałam.


-Słuchaj dzisiaj są dni otwarte w szkole do której będziesz chodzić. Postanowiłam,że nie zapiszę cię do tutejszej szkoły bo nie jest ona zbyt dobra ale będziesz chodzić do szkoły na Manhatanie. Ja muszę jechać już do pracy ale syn mojej przyjaciółki cię zawiezie, już z nim rozmawiałam.


- Jasne - powiedziałam. Przydadzą mi się nowi przyjaciele tutaj a szkoła jest idealnym miejscem do znalezienia ich.


- Dobrze więc ja będę lecieć, zjedz śniadanie. Alex przyjedzie o 2.Uważaj na siebie - powiedziała i wyszła z domu, puszczając do mnie oczko.


Mam nadzieję,że to będzie cudowny dzień i uda mi się jakoś nawiązać nowe znajomości. Poszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki.Wyciągnęłam mleko i dosypałam do niego płatki. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i jadłam swoje śniadanie. W telewizji leciał topmodel a ja zawsze lubiłam oglądać programy tego typu. W końcu sama wybierałam się na studia w tym temacie. Obejrzałam dwa odcinki pod rząd. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. podeszłam i otworzyłam.Zobaczyłam przed sobą chłopaka w moim wieku,który uśmiechał się do mnie. Był cholernie przystojny, prawie tak samo jak Justin.Był ubrany w czarne rurki i siwą koszulę. 


-Cześć jestem Alex - przedstawił się - A ty to pewnie Mia ? 


-Tak, miło mi cię poznać ale miałeś być dopiero o drugiej ? - powiedziałam nieco zdziwiona jego obecnością.


-Nie, miałem być o dwunastej, za pół godziny musimy być w szkole - powiedział rozśmieszony tą sytuacją.


-O cholera Miranda powiedziała mi ,że będziesz o drugiej - powiedziałam i wbiegłam do domu, pociągając go ze sobą - daj mi chwilę , krzyknęłam i wbiegłam po schodach , zdążyłam zobaczyć jak śmieje się ze mnie na dole.


Wbiegłam do łazienki i wzięłam najszybszy prysznic w życiu.Suszyłam włosy wybierając ubranie z szafy.Świetnie pierwszy dzień a ja jak zwykle zaczynam go pechowo. Wybrałam z szafy czarne rurki z wysokim stanem, krótką czarną koszulę z ozdobnym kołnierzykiem i czarne buty na obcasie. Nie wyglądałam źle, chociaż tyle. Zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy. Zbiegłam na dół szczęśliwa ,że nie zajęło mi to aż tak wiele czasu.


-Jak na pięć minut to wyglądasz,świetnie - powiedział z uśmiechem i poszedł w kierunku wyjścia.


-Dziękuję - powiedziałam i poszłam za nim. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do auta. 


-Chyba teraz będziemy spotykać się częściej nie ? , jakbyś miała jakiś problem to jestem do usług - powiedział i spojrzał w moją stronę.


-Dziękuję znowu , a kim tak właściwie jesteś dla Mirandy chyba macie ze sobą dobry kontakt nie ? -zapytałam


- Nasze mamy się przyjaźnią, właściwie są ze sobą jak siostry , spędzamy wszystkie święta,urodziny razem taka jakby rodzinka - powiedział i włączył radio - teraz też w tym siedzisz.


- Nowa rodzina, ciekawe jak długo - powiedziałam tak cicho myśląc,że tego nie usłyszy.


-Wiesz Miranda mówiła mi o twojej przykrej sytuacji ale ona jest inna naprawdę nie sądzę ,żeby była zdolna do takiego okrucieństwa. Jest czasami trochę szalona ale kiedy dowiedziała się co przeszłaś od razu postanowiła cię wziąć.


-Mam nadzieję , naprawdę ją polubiłam - powiedziałam i zauważyłam,że zbliżamy się do budynku szkoły.


Wysiedliśmy z auta i poszliśmy wspólnie w kierunku szkoły. Po drodze zatrzymali nas koledzy Alexa i rzucili się na niego, przytulając go i ciesząc się,że go widzą. Alex odwrócił się do mnie i wskazał na mnie ręką.


- To jest Mia, jest nowa - powiedział i uśmiechnął się.


Jego znajomi również się na mnie rzucili. Wydawali mi się bardzo mili i mam nadzieję,że będę miała okazje jeszcze kiedyś z nimi porozmawiać. Przebiłam się prze tłum i zobaczyłam z daleka dziewczynę, rozpoznałam ją. Lucy patrzyła się na mnie i biegła w moją stronę.


-Co ty tu robisz ? - powiedziała, śmiejąc się i ściskając mnie.


-Uczę się - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.


-Aaaa nie wierzę, to super chodź pokażę ci szkołę - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku wejścia. Obejrzałam się w stronę Alexa i uśmiechnęłam się do niego , szepcząc dziękuję.


Tutejsza szkoła była naprawdę ogromna. W porównaniu do naszej malutkiej szkółki w Oroville. Wszyscy mieli swoje szafki, stołówka była ogromna i chodziło tu znacznie więcej osób. Lucy ciągnęła mnie za rękę, tłumacząc po kolei gdzie i co się znajduję. Było tego tyle,że zajmie mi to kilka miesięcy nim nauczę się wszystkiego ale mimo to naprawdę byłam jej wdzięczna i polubiłam ją jeszcze bardziej.


-Tak w ogóle - zatrzymała się nagle - co robiłaś z Alexem i jego paczką.


-Przyjechałam z nim - powiedziałam 


-Co zrobiłaś ? dlaczego i jak ty to - powiedziała lekko w szoku.


- Jest synem przyjaciółki, osoby u której mieszkam. Przywiózł mnie żebym nie musiała jechać autobusem - wzruszyłam ramionami nie wiedząc czemu tak bardzo ją to zdziwiło.


-Chodź tu - powiedziała ciągnąc mnie w ustrojne miejsce- słuchaj, Alex no on mi się podoba. Jest naprawdę super i dałabym wszystko żeby chodź raz na mnie spojrzał a ty mówisz,że z nim przyjechałaś,nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę.


- Wiesz ja ciągle mam chłopaka więc mogłabym cię z nim poznać i może w końcu na ciebie spojrzy , jesteś śliczna - powiedziałam i odgarnęłam jej włosy.


-Dziękuję , jesteś naprawdę kochana Mia - powiedziała i przytuliła mnie.


Poszłyśmy w kierunku gabinetu dyrektora bo przecież musiałam odebrać książki i podpisać papiery. Całkowicie o tym zapomniałam przez to całe zamieszanie. Dyrektor był mężczyzną w średnim wieku z siwą brodą. Przywitał mnie, podpisałam papiery i wzięłam stertę książek. Zdałam sobie sprawę,że z tego całego pośpiechu całkowicie zapomniałam o torbie lub plecaku. Lucy poszła do łazienki a ja sama musiałam dotargać tą starte do szafki. Szłam przez korytarz całkowicie pozbawiona widoku i nagle na coś wpadłam albo raczej na kogoś. Uklękłam na kolana zbierając książki i podniosłam głowę. Justin stał przede mną i pomagał mi je pozbierać. 


-Justin ! - krzyknęłam widząc,że mnie nie zauważył.


-Mia ? co ty tu robisz ? - uśmiechnął się ale nagle jego mina zmieniła się z uśmiechniętej w zdziwioną lub złą.


-Będę chodzić tu do szkoły ? nie cieszysz się, dlaczego masz taką minę ? - przestałam zbierać książki i spojrzałam na niego.


- Jasne,że się cieszę kochanie tylko jestem trochę zdziwiony bo mieszkasz na Brooklinie dlaczego nie chodzisz do szkoły tam ? - zapytał


-Nie rozumiem o co się wściekasz, myślałam,ze się ucieszysz. Miranda powiedziała,że tutaj jest lepszy poziom.


-To nie prawda - parsknął cichym śmiechem.


Nagle podeszła do niego śliczna dziewczyna, ubrana w ołówkową spódnicę i koszulę, miała na sobie szpilki. Jej włosy były lekko pofalowane.Była śliczna. Podeszła do Justina i objęła go od tyłu dając mu buziaka w policzek. Nagle przypomniało mi się to co mówiła Lucy w samolocie.


-Ale... - nie umiałam wydusić słowa,łzy leciały mi po policzku. Rzuciłam książki i wybiegłam ze szkoły.


Właśnie w tym momencie całe moje życie znów stało się okropne. Wiedziałam,że moje szczęście nie potrwa długo ale nigdy nie sądziłam,że to on będzie tego przyczyną.Kochał mnie, widziałam to w jego oczach nie mógł tak po prostu mnie zostawić.Najwidoczniej się co do niego myliłam był taki jak wszyscy.Okrutnym oszustem i dupkiem . Poczułam ukłucie w żebrach i zaczęłam tracić oddech. Zawsze dostaję ataku paniki w takich sytuacjach. Obraz przede mną zaczął się rozmazywać. Uklękłam na kolana na parkingu i zaczęłam licząc do dziecięciu. licząc na to że to pomoże. Nagle poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i podnosi. Spojrzałam i zobaczyłam przed sobą Alexa. 


-Mia co się stało ? Spokojnie jestem przy tobie, zabiorę cię do domu - położył mnie na siedzeniu i zapiął mi pasy. Wciąż nie mogłam złapać oddechu a łzy leciały mi z oczu. 


- Mój chłopaka on był tutaj i był z nią. Cały ten czas mnie oszukiwał - powiedziałam przez łzy.


- Justin Bieber ? , to z nim chodziłaś ? Nie powinnaś teraz o tym myśleć. Licz do dziesięciu, moja siostra miała ataki paniki to zawsze pomagało , dalej liczymy wspólnie.


-Raz - zaczęłam powoli, oddychając przez nos 


-Dobrze - uśmiechnął się - licz dalej.


-Dwa - mówił razem ze mną


-Trzy


-Cztery


-Pięć


-Sześć 


-Siedem


-Osiem


-Dziewięć 


- Dziesięć - powiedział ostatnią cyfrę, coraz bardziej łapiąc oddech.


-Widzisz pomogło - odwrócił twarz w moją stronę i znów się uśmiechnął, wyciągnął dłoń i podał mi chusteczkę. Wytarłam twarz, zdając sobie sprawę,że cały mój makijaż się rozmazał a ja muszę wyglądać okropnie. Spojrzałam na tylnie siedzenie.Alex pozbierał wszystkie moje książki.


-Dziękuję - powiedziałam.


Spojrzałam na telefon, Justin dzwonił kilka razy. Nie mogłam o nim myśleć. Wyłączyłam go i włożyłam z powrotem do kieszeni . Kiedy dojechaliśmy pod dom, wysiadłam i położyłam się na kanapie w salonie. Łzy wciąż napływały mi do oczu. Alex usiadł obok mnie i popatrzył na mnie.


-Wszystko będzie w porządku - powiedział,próbując mnie pocieszyć.


- Straciłam wszystko - ja również na niego spojrzałam.


-Wciąż masz mnie



Co myślicie o nowym rozdziale ? Musiałam coś zepsuć bo robiło się nudno.
Myslicie,że Justin jest zły ?



czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 9

Kilka miesięcy później 

Kierowca się spóźnij a ja mam samolot za kilka godzin do sama nie wiem gdzie jadę moja nowa ,,rodzina" chciała koniecznie zachować to w tajemnicy. Pożegnanie z ciocią Carol mimo wszystko było dużo trudniejsze niż się spodziewałam.Justin wyjechał 2 miesiące temu i  to całkowicie  pozbawiło mnie ochoty do życia. Nie robiłam nic po jego wyjeździe strasznie mi go brakuje. Chyba naprawdę się w nim zakochałam. Poczułam,że mój telefon wibruje.

- Justin - powiedziałam ucieszona ,że go słyszę - właśnie o tobie myślałam.

- Mia ja o tobie też cały czas w każdej sekundzie - uśmiechnęłam się słysząc jego głos.

- Jadę właśnie na lotnisko - powiedziałam

- Hej a może okaże się ,że będziesz mieszkać w Nowym Jorku  gdzieś blisko mnie.

- Chciałabym ale wiesz jak trudno to przewidzieć - powiedziałam i w głębi serca naprawdę tego chciałam, być blisko niego.

- Wiem Mia , wiesz co jestem akurat w szkole i muszę wracać na lekcję , napisz mi sms jak już dowiesz się gdzie lecisz

- Napisze ja ciebie też - rozłączyłam się i odłożyłam telefon do torebki.

Widziałam przez okno,że już zbliżamy się do lotniska. Mój brzuch momentalnie skurczył się ze stresu. Jeden cholerny bilet ma decydować o mojej przyszłości.Wysiadłam z auta i poszłam w kierunku wejścia. Wokół mnie biegali ludzie z walizkami, żegnali się z bliskimi jadąc na wakacje lub do pracy. Dla mnie było to o wiele bardziej trudne miałam po raz kolejny zacząć nowe życie kto wie z kim i gdzie. Podeszłam do biura gdzie miałam odebrać bilet na lot. Naprawdę miałam nadzieję ,że zobaczę na nim napis Nowy Jork. 

-Dzień dobry w czym mogę pomóc ? - zapytała pani w średnik wieku 

- Dzień dobry przyszłam odebrać bilet na swój lot - nawet nie powiedziałam jak się nazywam a pani już wyciągnęła w moją stronę bilet.

-To pewnie pani , na ogół nie zostawiamy tak biletów - sprawdziłam nazwisko

- Tak zgadza się , dziękuję bardzo - powiedziałam i opuściła biuro.

I teraz chwila prawdy. Ten cholerny bilet decyduje o moim życiu oby był dobry. Otworzyłam kopertę i zobaczyłam napis: Nowy Jork. Nie wierze całe życie przeleciało mi przed oczami. Chyba naprawdę mam szczęście . Zaczęłam skakać z radości i piszczeć dopóki nie zauważyłam,że ludzie wokół mnie dziwnie się patrzą. Trudno i tak nigdy więcej ich nie zobaczę. Zegarek na mojej ręce wskazywał ,że jest już naprawdę późno. Wbiegłam na odprawę i położyłam walizkę na taśmie. Leciałam już tak wiele razy ,że dokładnie wiedziałam co i jak zrobić. Wzięłam walizkę i czekałam na swój samolot. Usiadałam na ławce obok dziewczyny w podobnym wieku do mnie. Zauważyłam ,że spogląda na bilet w mojej ręce.

- Też Nowy Jork ? - zapytała

- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Pierwszy raz ? 

- Tak nigdy nie byłam tam wcześniej.

- Ja tam mieszkam od zawsze , wydaje się ,że niby takie wielkie miasto ale tak naprawdę to nora dla bogaczy sama zobaczysz . Jestem Lucy - powiedziała i wyciągnęła dłoń w moim kierunku.

- Mia - odwzajemniłam uścisk.

-Miło mi cię poznać , kto wiem może spotkamy się kiedyś w Nowym Jorku 

- Być może 

Po dzisiejszym dniu naprawdę wierzę ,że wszystko może stać się możliwe jeżeli tego naprawdę bardzo chcemy. Myślę ,że niedługo zacznę od początku z lepszym początkiem niż zwykle. Bo pierwszy raz nie będę sama.

- Lecisz na wakacje czy na stałe ? - zapytała po chwili milczenia.

- Na stałe będę tam mieszkać - odpowiedziałam 

- Mmm rozwód rodziców ? - była naprawdę pewna siebie , spotkałyśmy sie zaledwie kilka minut temu .

- Nie mam rodziców jadę do całkowicie obcej mi osoby z którą będę mieszkać - powiedziałam i zauważyłam ,że chyba była zdziwiona moją odpowiedzią.

- To popieprzone , chyba naprawdę przyda ci się ktoś znajomy na miejscu , zapiszę ci mój numer telefonu żebyś w razie potrzeby miała się do kogo odezwać - podałam jej mój telefon.

- Dziękuję to miłe , chociaż nie będę do końca sama . Mój chłopak mieszka w Nowym jorku.

- Aha to nie do końca tak źle - powiedziała 

- Tak przed chwilą dowiedziałam się dopiero gdzie lecę nie wiedziałam czy będę blisko niego czy całkowicie indziej.

- Chyba masz cholerne szczęście dziewczyno 

-Chyba mam

Stewardessy wpuszczały już do samoloty . Razem z Lucy weszłyśmy i usiadłyśmy obok siebie. Lot trwa kilka godzin dlatego naprawdę przyda mi się ktoś do rozmowy . Nie przepadam za lataniem, uważam ,że jest to dość nudne.W samochodzie przynajmniej coś się dzieje , coś częsie a samolocie lecisz gładko chyba ,że są turbulencje. 

-Lubisz Mmsy - wyciągnęła do mnie paczkę.

-Jadne - wzięłam jednego.

- Opowiedz mi coś o tym swoim chłopaku może go znam ? - powiedziała w trakcie jedzenia mmsa.

-A więc ma na imię Justin Bieber i jest naprawdę przystojny i miły i naprawdę mnie lubi.- na wspomnienie o nim automatycznie się uśmiechnęłam - a i miałam napisać mu sms z wiadomością gdzie będę mieszkać ,zapomniała , Lucy przerwała mi nagle.

- Czekaj Justin Bieber ?! chodzę z takim do szkoły , jak on wygląda i jest bogaty ?

- Wysoki brunet , dobrze zbudowany ale nie jest bogaty jest przeciętny - powiedziałam

- Opis się zgadza ale ten mój jest cholernie bogaty i  nie powiedziałabym ,że jest miły, przynajmniej nie dla ludzi niższej klasy zadaje się tylko z tymi popularnymi.

- Nie to nie może być on - miałam taką nadzieję.

- A no faktycznie i chodzi z niejaką Eleonor , wiesz równie bogata co on i do tego zachowuje się jak księżniczka , torba od Chanel buty od LV , uważa ,że jest lepsza od nas. Powiem ci coś w sekrecie - nachyliła się nad moim uchem -  wcale nie jest od nas lepsza.

- Tak to nie może być mój Justin on mnie kocha i ufam mu .

- Jasne.

Lot dobiegł końca a my wysiadałyśmy z samolotu . Samo lotnisko już zrobiło na mnie wrażenie . Wokół wznosiło się mnóstwo wieżowców. Sprawdziłam sms od Justina.

I co Mia , proszę powiedz ,że Nowy Jork ??

- Napisał do mnie sms - powiedziałam  i skierowałam sms w stronę Lucy

- Jak mu teraz napiszesz to zepsujesz niespodziankę

- Ale jak mu nie napisze to pomyśli ,że mieszkam na drugim końcu kraju.

Wyciągnęłam telefon i wybrałam jego numer.

- Justin , przykro mi .. -powiedziałam

- Co Mia dlaczego to nie sprawiedliwe - przerwał mi 

- Ale będziesz musiał jeszcze trochę ze mną wytrzymać bo właśnie jestem w Nowym Jorku.

- AAAAA - usłyszałam jego krzyk.

- Mia to cudownie jesteś na lotnisku ? - zapytał ?

- Tak zaraz ma mnie odebrać nowa rodzina ?

- Mam nadzieję ,że uda nam się poźniej zobaczyć ?  Mia tak się ciesze nawet nie wiesz jak bardzo.

- Ja też kochanie ja też , odezwę się póżniej - rozłączyłam telefon kiedy zobaczyłam panią około 40 w dopasowanym komplecie i szpilkach w ręku miała kartkę z napisem Mia.

-To chyba ja - powiedziałam do Lucy - Miło mi było cię poznać kochana mam nadzieję ,że uda nam się jeszcze zobaczyć.

-Jasne -przytuliła mnie 

Poszłam w kierunku  tej pani . Wyglądała na prawdę dobrze i z pozoru nie przypominała mi złej jędzy ,która zamyka dzieci w pokoju na całe dnie wręcz przeciwnie.

- Dzień dobry - powiedziałam

- Oh to ty jesteś Mia , miło mi cię poznać jestem Miranda - powiedziała i przytuliła mnie ,zaskoczona również odwzajemniłam uścisk - chodź nie będziemy przecież rozmawiać na lotnisku , pogadamy w domy jak normalni ludzie - uśmiechnęła się.

Wsiadłyśmy do jej czarnego mercedesa i pojechałyśmy w kierunku jej domu. Musiała być bogata i na taką mi wyglądała .Chociaż pieniądze naprawdę nie były dla mnie ważne.

- Słuchaj kochanie - przerwała ciesze- wiem jak ciężko ci było ciągle się przeprowadzać i chcę żebyś wiedziała ,że nie mam dzieci ani męża i od dawna marzyłam o kim takim jak ty . Nie mam zamiaru cię porzucić ani tym bardziej się tobą znudzić dlatego obiecuję ,że będziesz się czułą u mnie jak w domu i po pewnym czasie na pewno się do siebie zbliżymy.

- Dziękuję - powiedziałam w jej kierunku.

- Chciałabym również żeby twoje życie tutaj było całkowicie normalne to znaczy ,że będziesz chodzić do szkoły i będziesz mieć swoje obowiązki - uśmiechnęła się - ale oprócz tego będziesz miała wolne chwile nie będę zamykała cię w pokoju jesteś już prawie dorosła , słyszałam również ,że masz tu chłopaka.

-Tak mam nazywa się Justin - powiedziałam nieco speszona nigdy nie rozmawiałam z nikim o tego typu sprawach.

- Nie zakażę się wam spotykać , cieszę się waszym szczęścię ale o wspólnych nocach pod moją obecnością możecie sobie pomarzyć.

-Oczywiście - odpowiedziała

-Mieszkam na Brooklinie a pracuje na Manhatanie w firmie. Pracuje dziesięć godzin dziennie wiec to całkiem sporo ale gotuje obiady także głodna u mnie nie będziesz. Do szkoły będziesz jeździć autobusem , o jesteśmy na miejscu.

Spojrzałam przez okno , całkiem duży dom z białym tynkiem i płaskim czarnym dachem. Przed domem rosło tylko kilka tuj . Całkiem ładny dom , myślę ,że naprawę go polubię.Wysiadłam z auta i poszłam za Mirandą w kierunku drzwi. Wnętrze domu było równie ładne i nowoczesne. Białe płytki , czarne zamszowe kanapy i abstrakcyje obrazy na ścianach. 

-Twój pokój jest na górze - powiedziała i zaprowadziła mnie tam - urządziłam go sama bo pomyślałam ,że nie ma co z tym czekać.

Weszłam do środka był przepiękny cały biały ale na jedna ze ścian za łóżkiem była zrobiona z cegły. Meble były biało czarne a łóżko czarne z białą pościelą. Cudowny, idealny taki o jakim zawsze marzyłam.

-Jest wspaniały , dziękuję - powiedziałam wciąż nie wierząc ,że będzie należał do mnie. 

-Cieszę się ,że ci się podoba , rozpakuj się i zejdź na dół kolacja będzie gotowa za kilka minut.

Wskoczyłam na to ogromne łóżko. Naprawdę jestem cholerną szczęściara. Rozpakowałam wszystkie ubrania i powkładałam rzeczy do szafek. Przebrałam się w wygodniejszy strój który składał się z czarnych dresów i czarnej bluzy z niki. Związałam włosy w koczka na czubku głowy i zeszłam na dół. Jedzenie pachniało wspaniale a ja byłam na prawdę głodna.

- Zrobiła ryż z warzywami i kurczakiem do tego szarlotkę z lodami na deser , lubisz ? 

- Oczywiście - uśmiechnęłam się.

Jedzenie było przepyszne podane na idealnych czarnych talerzach. Zjadłam wszystko nie zostawiając nawet okruszka. 

-Może zjemy deser w salonie , w telewizji leci Bridget Jones a ja uwielbiam tą komedię - powiedziała

-Jasne 

Zabrałam swój talerz i poszłam za nią w kierunku salonu. Usiadłyśmy na kanapie i oglądałyśmy film. Szarlotka smakowała równie wspaniale co reszta , mam nadzieję ,że to nie był jej jednorazowy popis kulinarny. Co chwilę śmiałyśmy z filmu tak ,że Miranda prawie płakała ze śmiechu. Chyba naprawdę ją polubię , jestem do od kilku godzin i już mi się tu podoba.

-Zrobię nam popcorn , co ty na to ? - powiedziała 

- Jestem za.

Wróciła z popcornem i przyniosła nam do tego koc żeby było nam cieplej. Siedziałyśmy teraz razem jakbyśmy znały się od kilku lat . Poczułam wibrowanie w kieszeni 

-Przepraszam na chwilę - powiedziałam i wstałam żeby odebrać telefon.

-Cześć - usłyszałam głos Justina - jak tam twój nowy dom , opowiadaj - powiedział 

-Świetnie naprawdę , ma na imię Miranda i jest naprawdę fajna ,zrobiła nam pyszną kolację i jeszcze urządziła mi pokój jest taki o jakim zawsze marzyłam i teraz siedzimy na kanapie i oglądamy film. Naprawdę wydaje mi się ,że całe moje życie zaczyna się wreszcie układać.

-Cieszę się swoim szczęściem kochanie , gdzie dokładnie mieszkasz ? - zapytał 

-Brooklyn 22 - ja na upper east siede a to całkiem blisko , kocham cię i dobranoc Mia

- Dobranoc kochanie - powiedział nieco zdziwiona ,że tak szybko przerwał naszą rozmowę.

Wróciłam do salonu i ponownie usiadłam koło Mirandy biorąc garść popcornu. 

-Chłopak ? - spytała 

- Tak - spojrzałam w jej kierunku i uśmiechnęłam się 

- Mam nadzieję ,że kiedyś go poznam - odwzajemniła uśmiech

-Tak na pewno - usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Kto to tak późno - powiedziała wstając i poszła w kierunku drzwi.

- Mia chyba poznam go prędzej niż myślisz - zawołała , pobiegłam w kierunku drzwi i zobaczyłam Justina stał przede mną. Rzuciłam się mu na szyję nie zważając na stojącą obok mnie Mirandę. Nie widziałam swojego chłopaka 2 miesiące to strasznie długo. 

- Justin co ty tu robisz przed chwilą rozmawialiśmy ? , jesteś wariatem - pocałowałam go najlepiej jak potrafiłam chciałam żeby wiedział jak strasznie go kocham i jak strasznie za nim tęskniłam.

-Nie mogłem przegapić okazji zobaczenia się z moją dziewczyną - uśmiechnął się 

-Zapraszam do środka - Miranda przerwała nam i przedstawiła się Justinowi.

Poszliśmy razem w kierunku salonu i usiedliśmy. Nie mogłam uwierzyć,że znów mam go przy sobie.

- Może chcecie trochę prywatności co ? - zapytała Miranda

- Nie jest w porządku , będziemy mieli jeszcze sporo czasu - powiedział i dał mi buziaka w policzek.

- Więc może dokończysz z nami film co Justin ? - zapytała

- Jasne.

Wtedy pierwszy raz poczułam się jak w rodzinie , siedząc z nimi na kanapie i śmiejąc się z filmu. Było jak w domu , jak w domu ,którego nigdy przedtem nie miałam


Justin i Mia znów razem ? Miranda okazała się naprawdę fajna , ale czy to szczęście potrwa długo ? 
Przepraszam ,ze czekaliście tak długo obiecuję ,że od tej pory rozdziały będą regularnie ! 


wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział 8

Justin siedzi obok mnie na werandzie i opiera głowę na moim ramieniu. Płakałam nie mogę uwierzyć ,że wyjeżdżam i zostawiam tą część życia za sobą , bywało różnie ale naprawdę lubiłam to miejsce. Fakt ,że rozstanę się z Justinem staje się coraz bardziej realny , został nam zaledwie miesiąc.Tylko tyle czasu dzieli mnie od załamania. Tracę wszystko nie ma w tym żadnego szczęśliwego zakończenia. 

-Coś wymyślimy- powiedział szepcząc i rzucił kamykiem na przeciw siebie.
-Chciałabym żeby było to choć trochę prawdopodobne - odpowiedziałam.
-Wiesz nie żałuję nawet chwili spędzonej z tobą - powiedział i objął mnie ramieniem.
- Ja też nie ale to cholernie trudne , stracić to wszystko.
-Wiem Mia , wiem - powiedział i opuścił głowę - Muszę być w szkole 1 września , a mamy 8 sierpnia.
- Zostało tak niewiele czasu - łza spłynęła mi po policzku.
- Mia - otarł dłonią moją łzę - ciągle możemy rozmawiać jest tyle sposobów nie zapomnę o tobie , a może okaże się ,że będziesz mieszkać blisko mnie nie warto się poddawać , Mia spójrz na mnie - spojrzałam w jego kierunku i przytuliłam go tak mocno jak nigdy.
- W porządku , kocham cię Justin - powiedziałam
- Ja ciebie też kocham - szepnął.

Wziął moją rękę i zaciągnął mnie do auta.

- Gdzie jedziemy ? 
- Nie wiem ile mamy czasu ale nie mam zamiaru zmarnować ani chwili - powiedział i ruszył

Po chwili domyśliłam się ,że jedziemy w kierunku jego domu , co jednak miał namyśli mówiąc ,że nie chce zmarnować czasu który nam pozostał. Ta myśl przerażała mnie ale równocześnie podniecała.

- Kocham cię Mia i nigdy cię nie skrzywdzę , wiesz o tym ? - powiedział nagle , przerywając głuchą ciszę.

- Wiem Justin ufam ci .

Dojechaliśmy pod jego dom , złapał mnie mocno za rękę i wciągnął do domu . Oparłam się plecami o komodę ,która stała w salonie. Justin zamknął drzwi na klucz , podszedł do mnie i mocno mnie pocałował przygniatając mnie przy tym. Położył swoje ręce na mojej tali i coraz bardziej zjeżdżał nimi w dół , dotykając każdej części mojego ciała.Powoli obcałowywał moją szyję. 

- Chodźmy na górę - powiedział a ja tylko kiwnęłam głową. 

Justin wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Położył mnie na łóżku i znów zaczął obcałowywać moje ciało.Jego ręce gładziły mój nagi brzuch. Zaczęłam się śmiać kiedy zaczął mnie gilgotać , on również. W końcu całkowicie pozbawił mnie bluzki. Wciąż namiętnie się całowaliśmy nie mogąc oderwać od siebie ust . Jęknęłam on również przytulony do mojej szyi. 

- Jesteś niesamowita - powiedział kiedy położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- ty również - popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Pocałował mnie w czoło.

Kiedy się obudziłam było jeszcze późno w nocy , wcześniej napisałam sms do cioci żeby się nie martwiła ale ciągle nie potrafiłam pozbierać myśli za dużo zmartwień chodziło mi po głowie. Wyszłam na balkon i popatrzyłam na gwiazdy była pełnia więc noc nie była do końca ciemna. Nagle poczułam ręce oplatające moją talię.

- Justin  - spojrzałam w tył i uśmiechnęłam się.
-Nie umiesz spać ? - zapytał.
- Nie po prostu musiałam pozbierać myśli , nie bój się - pocałowałam go w policzek . 
- Jutro mamy przed sobą cudowny dzień , zaplanowałem wszystko. Zero zmartwień i myślenia o przyszlości - zaśmiał się 
- W porządku - odwzajemniłam uśmiech.

Jak wam się podobał rozdział ? Zostawcie po sobie jakieś ślad , bo każdy komentarz jest dla mnie ogromnym motywatorem do dalszego pytania . Opowieść coraz bardziej się rozkręca więc jeżeli jesteście ciekawi co wydarzy się dalej , zostańcie ze mną . 


piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 7

Obudziłam się i spojrzałam przez okno, nie było jeszcze do końca widno nie mogłam jednak ryzykować ,że wrócę do domu po przyjeździe cioci , nie zniosłabym długiego tłumaczenia gdzie i z kim byłam i tak nie dałaby mi żyć. Justin spał o obok mnie , jego ręce oplatały moją talię. Był jeszcze przystojniejszy kiedy spał , miał zmierzwione włosy i cudownie umięśnione ciało, które idealnie pasowało do jego tatuaży. Chętnie przespałabym z nim jeszcze kilka dobrych godzin ale w końcu i tak musiałabym wrócić. Delikatnie odsunęłam jego ręce tak żeby go nie obudzić , weszłam do łazienki umyłam zęby i przebrałam się w swoje ubrania. Wzięłam długopis i kartkę ,która leżała na biurku i napisałam mu liścik. 

Dziękuję za przenocowanie.

Zadzwonię później.

PS Jesteś jeszcze przystojniejszy kiedy śpisz 


Już wyobrażam sobie jak uśmiecha się podczas czytania tego liściku. Wyszłam z domu na dworze mimo wczesnej godziny  było już upalnie. Całą powrotną drogę przebiegłam , dawno tego nie robiłam a naprawdę uwielbiam biegać szczególnie o tej porze. Kiedy weszłam do domu cioci na szczęście jeszcze nie było.Miałam czas na  wzięcie długiego i odprężającego prysznica ,który jest następną rzeczą którą uwielbiam robić , ogarnęłam w domu na tyle żeby ciocia nie miała się do czego przyczepić i zrobiłam sobie śniadanie które składało się głównie z tostów i smoothie z bananów. Kiedyś nie miałam chwili żebym bała się ,że nie zdążę czegoś zrobić,  nie miałam przyjaciół zresztą dalej nie mam tutaj żadnych znajomych. W ciągu tych kilku dni naprawdę wiele się zmieniło. Usłyszałam stukot otwieranych drzwi.


- O cześć Mia myślałam ,że kiedy wrócę będziesz jeszcze spać. Jak tam sobie poradziłaś beze mnie ? Widzę,że dom się jakoś trzyma.


- Tak , wszystko w porządku większość czasu spędziłam w domu - głos mi się łamał bałam się,że cokolwiek zauważy - A jak tam było na zlocie ? 


- W porządku wiesz jak to my stare babcie , grałyśmy w bingo i rozmawiałyśmy nic specjalnego - miałam dziwne wrażenie ,że coś przede mną  ukrywa ale nie drążyła tematu - Rozpakuję się - powiedziała i weszła po chodach na górę.




Justin's POV


Właśnie się obudziłem i spojrzałem w bok. Mi nie było przy mnie. O cholera czy naprawdę zrobiłem coś źle ? Naprawdę jest dla mnie strasznie ważna, nigdy przy nikim tak się nie czułem. Jeżeli coś spieprzyłem to nigdy sobie tego nie wybaczę.Poszedłem do łazienki , umyłem się i ubrałem. Kiedy wróciłem do pokoju zauważyłem kartkę leżącą na biurku. Przeczytałem ją i od razu mi ulżyło , nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. Chwyciłem telefon i zobaczyłem numer Nata , mojego najlepszego przyjaciela z którym nie widziałem się przez ostatni miesiąc.


- Siema - odezwał się.


-No cześć , jak tam ? 


- Dawno się nie widzieliśmy co, nie nudzisz się beze mnie co. Słuchaj no może bym cię odwiedził dzisiaj co ? 


- Przejedziesz pół Stanów , żeby mnie zobaczysz jakoś w to wątpie - Usłyszałem dzwonek do drzwi.


- No cześć - Nate stał na przeciwko mnie - Momentalnie rzuciliśmy się na siebie . Ciągle się kłóciliśmy ale mimo wszystko byliśmy dla siebie jak bracia.


-Jesteś idiotą wiesz ? 


-Wiem ale myślisz,że przegapiłbym okazję poznania twojej dziewczyny.


- Ty no jasne ,że nie. Chodź chyba musimy pogadać.


Mia's POV


Korzystając z okazji postanowiłam wrócić do projektowania. Ostatnio szyłam kilka tygodni temu a czarna, wieczorowa sukienka ciągle jest nie skończona. Teraz wreszcie mam okazję wrócić do normalności. Zajęło mi to kilka godzin ale myślę że jeszcze kilka takich dni a sukienka będzie gotowa do założenia. Usłyszałam telefon.


- Justin - odebrałam ucieszona,że zadzwonił.


- Wiem ,że to ty miałaś zadzwonić ale nie mogłem się powstrzymać. Muszę ci coś powiedzieć mój przyjaciel przyjechał do mnie z Nowego Jorku , chciałabym żebyś go poznała co ty na to ?


- Tak jasne, chętnie go poznam .


- Okej przyjadę do ciebie za pół godziny.


Zostało mi całkiem nie wiele czasu . Zajrzałam do szafy i wybrałam obcisłą czarną sukienkę za kolana , kapelusz i czarne sandały na grubym obcasie.Umalowałam się i powiedziałam cioci, że wychodzę na miasto. Nie zadawała zbyt wielu pytań co również mnie zdziwiło. Justin czekał na mnie pod drzwiami. Obok niego stał wysoki brunet.


-Nate - powiedział do mnie i podał mi rękę . 


- Mia - uśmiechnęłam się do niego i odwzajemniłam uśmiech.


- Jesteś jeszcze ładniejsza niż się spodziewałem po twoich opowiadaniach - zwrócił się do Justina.


- Dziękuję - powiedziałam nieco speszona .


Justin zawiózł nas na kręgielnie , nigdy przedtem nie grałam więc Justin co chwile tłumaczył mi jak i co mam robić. Oprócz tego myślę ,że po prostu miał pretekst żeby mnie dotknąć. Natomiast Nate okazał się całkiem fajnym chłopakiem ,który jest naprawdę dobry w tą grę . Nie mieliśmy z nim szans.Po kręglach pojechaliśmy do małej przytulnej restauracji w centrum Oroville.


- Nie pobija jedzenia z naszej ostatniej randki ale jest naprawdę pyszne - powiedziałam wcinając makaron.


- Tak naprawdę niezłe - powiedział Nate - Jesteś taka chuda myślałem że nic nie jesz


- O uwierz mi ale apetyt to ona ma - Justin pochylił się i dał mi buziaka.


Kiedy skończyliśmy jeść było już naprawdę późno i po tak wyczerpującym dniu z nimi byłam naprawdę zmęczona więc kiedy Justin podwiózł mnie pod dom mimo wszystko byłam naprawdę szczęśliwa. 


- Dziękuję było naprawdę wspaniale, miło mi było cię poznać Nate mam nadzieję ,że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.


-Jasne ,że nie - uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.


Justin wyszedł za mną i odprowadził mnie pod drzwi . 


- Cieszę się,że się polubiliście jesteście dwoma najważniejszymi osobami w moim życiu. Kocham cię  Mia wiesz o tym , naprawdę nie chcę cię stracić.


- Nie stracisz , obiecuję - powiedziałam i pocałowałam go 


- Ej miśki pośpieszcie się śpiący jestem - usłyszeliśmy głos Nata.


- Leć, powiedziałam do Justina - dał mi buziaka i odszedł.


Weszłam do domu i zastałam ciocię siedzącą w domu , dziwne ,że jeszcze nie spała.


- Mia - powiedziała -  muszę ci coś powiedzieć , okłamałam cię  i chyba jestem ci winna wyjaśnienia . Nie byłam na zlocie byłam na spotkaniu z członkami rodziny. Kocham cię ale moja emerytura jest bardzo niska nie stać mnie na utrzymanie nas dwóch.Naprawdę mi przykro postaram się znaleźć ci najlepszy dom i zawsze będziesz mogła mnie odwiedzić.


- Kiedy , kiedy będę musiała wyjechać ? - głos mi drżał


- Miesiąc , góra dwa ale Mia posłuchaj ... 


Wbiegłam na górę po schodach , łzy kapały mi z oczu. Wyjeżdżam naprawdę wyjeżdżam. 



Pojawiły się nowe postacie a akacja książki się skomplikowała. Co myślicie ? Uda im się dalej być razem ?

wtorek, 15 grudnia 2015

Rozdział 6

Właśnie wyszliśmy z restauracji , wciąż nie mogę zapomnieć słów Justina , kiedy tak czule wspominał o tym jak mu na mnie zależy , rumienię się na samą myśl o tym.


- Gdzie mnie zabierasz ? Dom mojej cioci jest przy plaży ? nie pamiętasz ? -szturchnęłam go w ramię. 
- Wiem ale jedziemy do mnie. 
- Ohh naprawdę , no dobrze.  
-Nie boisz się ?  
- Czego miałabym się bać ? Przecież jestem z tobą - uśmiechnął się do mnie tym uwodzicielskim uśmiechem. Wiedział dobrze jak to na mnie działa - o nie przestań ,robisz to specjalnie  
- Co takiego robię ?  
- O ty już dobrze wiesz , mówisz takie uwodzicielskie teksty i uśmiechasz się do mnie w ten sposób , wiesz jak to na mnie działa -  spojrzał na mnie - patrz na drogę bo zaraz spowodujesz wypadek. 

Justin zatrzymał się na brzegu drogi obok lasu i wyszedł z auta. 



- Wychodź - powiedział , otwierając mi drzwi .  
- Dlaczego , co się sta.. - nie dokończyłam gdy przyłożył mi rękę do ust. 
- Cii nie teraz - wziął mnie na ręce - Justin ... - nie dał mi dojść do słowa , położył mnie dopiero obok samochodu , wciąż trzymając ręce na mojej tali , zbliżył twarz do mojej i mocno mnie pocałował , łapaliśmy kolejne oddechy wciąż zaczynąjąc pocałunek od nowa. Po moim policzku zaczęła lecieć łza , otarł ją swoją dłonią. 
- Dlaczego płaczesz ?  - powiedział tak cicho prawie szeptem. Uśmiechnęłam się. 
- Nie wiem po prostu tak bardzo - nie umiałam wypowiedzieć słowa - pamiętasz jak mówiłam , że zostało nam tak mało czasu , teraz kiedy się całowaliśmy czas się zatrzymał i naprawdę chciałabym żeby zostało tak już zawsze. 
- Zostanie , przecież ci obiecałem  nie ? A ja zawsze dotrzymuje słowa. Nie całowałem tak jeszcze nigdy nikogo przedtem i nie zamierzam, a teraz chodźmy , nie chcę żebyś zmarzła. 

Przemilczeliśmy całą drogę do domu , spoglądałam tylko w okno , policzyłam chyba wszystkie domy po drodze , wciąż nie mogłam zapomnieć dotyku jego dłoni. To niesprawiedliwe ludzie powinni zrywać bo się nie kochają a nie dlatego ,że nie pozostało im nic innego . 



- Jesteśmy - powiedział , otwierając mi drzwi , nawet nie  zauważyłam momentu kiedy zatrzymał auto.

Zaprowadził mnie do pokoju w którym poprzednio się obudziłam . W domu  było tak cicho , że od razu domyśliłam się ,że jesteśmy sami. Z jakiegoś powodu zaczęło mnie to niepokoić. Chyba to zauważył bo momentalnie zauważyłam na jego twarz ten przebiegły uśmiech. 



- Jesteśmy sami , ciocia i wujek mają nockę , możesz teraz wyjść jeżeli nie chcesz tu ze mną zostać i..
Cisnęłam w niego poduszkę , uwielbiał się ze mnie nabijać . 
- Ohhh przestań - przewróciłam oczami 
Justin podszedł do mnie , przytulił mnie i dał buziaka w policzek.
- Tylko żartowałem lubię gdy się wściekasz , robisz wtedy taką śmieszną minę . Chociaż niepokoi mnie również tok twojego myślenia , chciałem tylko powiedzieć że możesz teraz wyjść jeżeli nie chcesz tu ze mną zostać i oglądać filmu . 
- Oczywiście - ponownie przewróciłam oczami - co proponujesz ?  
- Pewnie obejrzałbym film w  którym brutalnie zabijają się nawzajem , ale wiem ,że tego nie lubisz więc obejrzymy coś pomiędzy ? Co ty na to ? 
- Jak dla mnie okej ? Chodź tu do mnie . 

Leżeliśmy teraz razem na łóżku , trzymałam głowę opartą na jego klatce piersiowej . Justin zrobił popcorn  i za każdym razem kiedy główny bohater w filmie postanowił zabić , obrzucał mnie nim i zatykał oczy. Co chwilę oczywiście dawał mi również buziaki twierdząc , że nie może się powstrzymać.


- O której wraca  twoja ciocia ? - powiedział w trakcie trwania mało ciekawej sceny film. 
- Rano około  południa  , tak myślę. 
- To dobrze , będziesz mogła ze mną zostać - uśmiechnął się i puknął mnie palcem w czubek nosa. 
- Obawiam się ,że to niestosowne nie mam nawet piżamki o szczoteczce nawet nie wspomnę - teraz to ja się na nim znęcałam. 
- Myślę ,że coś na to poradzimy.  
- Tak no nie wiem nie wiem .. Jak bardzo byś tego chciał ?  - uśmiechałam się coraz bardziej i wtedy on pocałował mnie - Tak myślę ,że wystarczająco ci na tym zależy.

Justin zatrzymał film , zajrzał do szafy i wyłożył z niej swoją koszulkę. 

- Proszę - rzucił mi ją w twarz.  
- Dziękuję.  
- Obawiam się ,że będzie mały problem ze szczoteczką ale możesz użyć mojej. 
- Okej  
- Okej  
-Okej - przedżeźniał mnie .

Poszłam do łazienki i ubrałam jego koszulkę,  po czym związałam włosy w koczka i umyłam zęby , kiedy wróciłam Justin leżał już gotowy na łóżku . 


- Wyglądasz w niej lepiej niż ja - powiedział   
- No przecież wiem - powiedziałam a on uśmiechnął się i przycisnął mnie do siebie . Miał przewagę jestem dwa razy mniejsza od niego.Kiedy ponownie włączyć film , zasnęłam po paru minutach.

Co myślicie o tym rozdziale ? Powiem wam ,że już niedługo akcja książki totalnie się odmieni więc jeżeli tak jak ja uwielbiacie Mie i Justina to ten rozdział jest dla was.

Maicie jakieś uwagi ? Pytania ? , piszcie mi na dole.

sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 5

Film skończył się jakieś piętnaście minut temu a ja wciąż śmieję się sama do siebie.
- Naprawdę świetnie się bawiłam – mówię do Justina stojącego obok mnie na parkingu samochodowym. - bardzo podobał mi się ten film chociaż nie był tak dobry jak książka , a tobie jak się podobał ? - mówię spoglądając na niego , właśnie był zajęty szukaniem kluczy do samochodu w kieszeniach spodni.
-Dobry , naprawdę myślałem że zasnę zaraz na początku , te babskie filmy potrafią być czasami strasznie drętwe – walnęłam go w ramię , mówił to specjalnie żeby mnie wkurzyć – ale jestem pozytywnie zaskoczony , naprawdę fajna komedia.
Zachował się jak dżentelmen i otworzył mi drzwi do auta , żebym mogła spokojnie wsiąść.
-Teraz robisz za mojego szofera , chyba naprawdę opłaca się być twoją dziewczyną – powiedziałam śmiejąc się przy tym- do jakiej restauracji masz zamiar mnie zabrać ?
-To niespodzianka – powiedział z powagą w głosie, zawsze to robił kiedy próbował być tajemniczy , ale raczej mnie to bawiło niż zaskakiwało , wybuchnęłam śmiech wpatrując cię w jego twarz ?
-Co ? - zapytał śmiejąc się ze mnie
-Masz taką śmieszną minę kiedy próbujesz być tajemniczy wyglądasz wtedy jak lord voldemort – śmialiśmy się coraz głośniej , tak że nie było już słychać jaka piosenka leci w radiu.
-Lord Voldemort ten bez nosa , dlaczego jak on to nie ma przecież sensu ? - powiedział szturchając mnie w rękę.
-Nie wiem po prostu jak na ciebie wtedy spojrzałam - nie mogłam wydusić z siebie słowa , łzy śmiechu kapały mi po policzku – to wyglądałeś tak dziwnie i mówiłeś takim grubym głosem ,, to niespodzianka „ - powiedziałam naśladując jego głos.
- Jesteś jakaś dziwna to będzie nasza ostatnia randka , nie chcę żebyś całe życie patrzyła na mnie jak na potwora – tym razem to on udawał , mówił jak bohaterzy melodramatów kiedy się rozstają , i odchylał ciało do tyłu ukazując tym samym scene z tytanica .
-W takim razie ,, paniczu Jack „ nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć to z godnością - Znowu wybuchnęliśmy śmiechem.
Dojechaliśmy ale to na pewno nie była zwykła restauracja , ogromny prostokątny budynek z białej cegły oświetlony lampkami , co dziwne bez dachu , widok sprawił że spoważniałam.
-Wow – powiedziałam tylko nie umiejąc znaleźć odpowiednich słów żeby to opisać – nawet nie zauważyłam kiedy Justin wyszedł z auta , otworzył mi drzwi i podał rękę.
-Zapraszam panią do Francuskiej restauracji w Ameryce pod gwiazdami – powiedział z francuskim akcentem , chociaż wiedziałam że nie umiał mówić po francusku , znowu mnie rozśmieszył.
Kiedy weszliśmy do środka , powitał nas kelner w średnim wieku ubrany w czarny smoking , na rękawie miał przepasaną białą chustkę , wyglądał bardzo elegancko .Justin już wcześniej złożył rezerwację więc nie musieliśmy czekać . Weszliśmy na sale. Była tak samo piękna jak się spodziewałam po tym gdy zobaczyłam zewnętrzną część . Wszędzie stały drewniane okrągłe stoliki , przykryte białym obrusami na których stały ogromne wazony z czerwonym różami równie wielkimi i świeczki które dodawały przytulnego klimatu . Z prawej strony były wielkie okna z widokiem na całe miasto . Myślałam że nic mnie już bardziej nie zachwyci , ale Justin nagle szturchnął mnie i pokazał żebym spojrzała w górę , cały sufit był szklany obrośnięty gdzieniegdzie zielonymi pnączami , gwiazdy świeciły nad nami.
-Nie mogę w to uwierzyć – szepnęłam mu do ucha - wspaniałe .
Kelner zaprowadził nas do naszego stolika , znajdował się on przy samym oknie , Justin dokładnie wiedział czym mnie zachwycić. Wzięłam menu , spojrzałam na ceny dań , były okropnie drogie , wiem że to Justin będzie chciał zapłacić za kolację ale tak wiele za jeden posiłek to stanowczo za dużo. Nie umiałam się zdecydować.
-Strasznie tu drogo – powiedziałam do Justina którego wyraźnie zaskoczyła
-Nie przejmuj się , bierz co chcesz mam wystarczająco dużo pieniędzy.
-Jesteś tego pewien ? Restauracja jest wspaniała ale nie chce żebyś musiał przeze mnie wydawać tak wiele pieniędzy.
-Nie martw się , wiesz co zamówię dla nas , żebyś nie musiała patrzeć na ceny.
Podszedł do nas ten sam kelner. Justin zamówił dla nas sałatkę z homarem i przegrzebki z grzybami shitake i sosem amerykańskim  od tego dwa kieliszki wody gazowanej i na deser dwie panna cotty z malinami. Kiedy dostaliśmy dania nie mogłam powstrzymać się od spróbowania , zapach był cudowny.

- mmmmm to najpyszniejsze danie jakie kiedykolwiek jadłam - powiedziałam do Justina , który nie odrywał ode mnie wzroku. 
-Wiedziałem ,że będzie ci smakowało.Jadłem to kiedy pierwszy raz tu byłem , od tej pory zamawiam to cały czas.  
- Tak mogłabym to jeść w kółko - uśmiechnęłam się widząc ,że ciągle nie odrywa ode mnie wzroku - co się stało ? dlaczego tak mi się przyglądasz ?  
- Pamiętasz jak spotkaliśmy się po raz pierwszy , byłaś wtedy taka przygnębiona a teraz , spójrz na siebie śmiejesz się cały czas i ani razu nie widziałem cię smutnej.  
-Chyba ty tak na mnie działasz - przestałam jeść , nachyliłam się w jego stronę i pocałowałam go - dziękuję , że to dla mnie robisz .  
- Tyle czasu szukałem kogoś takiego jak ty.Zazwyczaj znałem te dziewczyny przez więcej czasu myślałem że to ta jedyna ale zawsze się myliłem, miałem wątpliwości  i wtedy nagle pojawiasz się ty , znamy się od kilku dni a już wiem ,że jesteś idealna i ,że to właśnie ciebie szukałem przez całe swoje życie. 
-O jedną dziewczynę samotną mniej.

Dzisiaj znów krótszy rozdział . Postaram się dodawać teraz rozdziały co dziennie albo co dwa trzy dni. Jak wam się podobał ? W tym rozdziale nawiązanie do piosenki Justina : One less lonely girl.
Chcecie więcej ? 

Wybieracie się na koncert Justina w Polsce ?