niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 10

Obudziłam się, wciąż nie mogąc uwierzyć jak pięknie jest wokół mnie. Moje życie nabiera sensu a ja od dłuższego czasu nie miałam ataku paniki. Wszystko wraca na miejsce. Mam cudownego chłopaka, nową rodzinę i mam nadzieję,że zostanę tu już na zawsze. Wstałam z łóżka i poszłam na dół. Miranda stała w kuchni i piła kawę. Uśmiechnęła się na mój widok.

- Dzień dobry, kawy ? - zapytała


- Poproszę - odpowiedziałam z uśmiechem.


-Jak ci się spało w nowym miejscu ? - zapytała, podając mi kawę


-Świetnie, naprawdę dawno tak dobrze nie spałam.


-Słuchaj dzisiaj są dni otwarte w szkole do której będziesz chodzić. Postanowiłam,że nie zapiszę cię do tutejszej szkoły bo nie jest ona zbyt dobra ale będziesz chodzić do szkoły na Manhatanie. Ja muszę jechać już do pracy ale syn mojej przyjaciółki cię zawiezie, już z nim rozmawiałam.


- Jasne - powiedziałam. Przydadzą mi się nowi przyjaciele tutaj a szkoła jest idealnym miejscem do znalezienia ich.


- Dobrze więc ja będę lecieć, zjedz śniadanie. Alex przyjedzie o 2.Uważaj na siebie - powiedziała i wyszła z domu, puszczając do mnie oczko.


Mam nadzieję,że to będzie cudowny dzień i uda mi się jakoś nawiązać nowe znajomości. Poszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki.Wyciągnęłam mleko i dosypałam do niego płatki. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i jadłam swoje śniadanie. W telewizji leciał topmodel a ja zawsze lubiłam oglądać programy tego typu. W końcu sama wybierałam się na studia w tym temacie. Obejrzałam dwa odcinki pod rząd. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. podeszłam i otworzyłam.Zobaczyłam przed sobą chłopaka w moim wieku,który uśmiechał się do mnie. Był cholernie przystojny, prawie tak samo jak Justin.Był ubrany w czarne rurki i siwą koszulę. 


-Cześć jestem Alex - przedstawił się - A ty to pewnie Mia ? 


-Tak, miło mi cię poznać ale miałeś być dopiero o drugiej ? - powiedziałam nieco zdziwiona jego obecnością.


-Nie, miałem być o dwunastej, za pół godziny musimy być w szkole - powiedział rozśmieszony tą sytuacją.


-O cholera Miranda powiedziała mi ,że będziesz o drugiej - powiedziałam i wbiegłam do domu, pociągając go ze sobą - daj mi chwilę , krzyknęłam i wbiegłam po schodach , zdążyłam zobaczyć jak śmieje się ze mnie na dole.


Wbiegłam do łazienki i wzięłam najszybszy prysznic w życiu.Suszyłam włosy wybierając ubranie z szafy.Świetnie pierwszy dzień a ja jak zwykle zaczynam go pechowo. Wybrałam z szafy czarne rurki z wysokim stanem, krótką czarną koszulę z ozdobnym kołnierzykiem i czarne buty na obcasie. Nie wyglądałam źle, chociaż tyle. Zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy. Zbiegłam na dół szczęśliwa ,że nie zajęło mi to aż tak wiele czasu.


-Jak na pięć minut to wyglądasz,świetnie - powiedział z uśmiechem i poszedł w kierunku wyjścia.


-Dziękuję - powiedziałam i poszłam za nim. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do auta. 


-Chyba teraz będziemy spotykać się częściej nie ? , jakbyś miała jakiś problem to jestem do usług - powiedział i spojrzał w moją stronę.


-Dziękuję znowu , a kim tak właściwie jesteś dla Mirandy chyba macie ze sobą dobry kontakt nie ? -zapytałam


- Nasze mamy się przyjaźnią, właściwie są ze sobą jak siostry , spędzamy wszystkie święta,urodziny razem taka jakby rodzinka - powiedział i włączył radio - teraz też w tym siedzisz.


- Nowa rodzina, ciekawe jak długo - powiedziałam tak cicho myśląc,że tego nie usłyszy.


-Wiesz Miranda mówiła mi o twojej przykrej sytuacji ale ona jest inna naprawdę nie sądzę ,żeby była zdolna do takiego okrucieństwa. Jest czasami trochę szalona ale kiedy dowiedziała się co przeszłaś od razu postanowiła cię wziąć.


-Mam nadzieję , naprawdę ją polubiłam - powiedziałam i zauważyłam,że zbliżamy się do budynku szkoły.


Wysiedliśmy z auta i poszliśmy wspólnie w kierunku szkoły. Po drodze zatrzymali nas koledzy Alexa i rzucili się na niego, przytulając go i ciesząc się,że go widzą. Alex odwrócił się do mnie i wskazał na mnie ręką.


- To jest Mia, jest nowa - powiedział i uśmiechnął się.


Jego znajomi również się na mnie rzucili. Wydawali mi się bardzo mili i mam nadzieję,że będę miała okazje jeszcze kiedyś z nimi porozmawiać. Przebiłam się prze tłum i zobaczyłam z daleka dziewczynę, rozpoznałam ją. Lucy patrzyła się na mnie i biegła w moją stronę.


-Co ty tu robisz ? - powiedziała, śmiejąc się i ściskając mnie.


-Uczę się - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.


-Aaaa nie wierzę, to super chodź pokażę ci szkołę - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku wejścia. Obejrzałam się w stronę Alexa i uśmiechnęłam się do niego , szepcząc dziękuję.


Tutejsza szkoła była naprawdę ogromna. W porównaniu do naszej malutkiej szkółki w Oroville. Wszyscy mieli swoje szafki, stołówka była ogromna i chodziło tu znacznie więcej osób. Lucy ciągnęła mnie za rękę, tłumacząc po kolei gdzie i co się znajduję. Było tego tyle,że zajmie mi to kilka miesięcy nim nauczę się wszystkiego ale mimo to naprawdę byłam jej wdzięczna i polubiłam ją jeszcze bardziej.


-Tak w ogóle - zatrzymała się nagle - co robiłaś z Alexem i jego paczką.


-Przyjechałam z nim - powiedziałam 


-Co zrobiłaś ? dlaczego i jak ty to - powiedziała lekko w szoku.


- Jest synem przyjaciółki, osoby u której mieszkam. Przywiózł mnie żebym nie musiała jechać autobusem - wzruszyłam ramionami nie wiedząc czemu tak bardzo ją to zdziwiło.


-Chodź tu - powiedziała ciągnąc mnie w ustrojne miejsce- słuchaj, Alex no on mi się podoba. Jest naprawdę super i dałabym wszystko żeby chodź raz na mnie spojrzał a ty mówisz,że z nim przyjechałaś,nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę.


- Wiesz ja ciągle mam chłopaka więc mogłabym cię z nim poznać i może w końcu na ciebie spojrzy , jesteś śliczna - powiedziałam i odgarnęłam jej włosy.


-Dziękuję , jesteś naprawdę kochana Mia - powiedziała i przytuliła mnie.


Poszłyśmy w kierunku gabinetu dyrektora bo przecież musiałam odebrać książki i podpisać papiery. Całkowicie o tym zapomniałam przez to całe zamieszanie. Dyrektor był mężczyzną w średnim wieku z siwą brodą. Przywitał mnie, podpisałam papiery i wzięłam stertę książek. Zdałam sobie sprawę,że z tego całego pośpiechu całkowicie zapomniałam o torbie lub plecaku. Lucy poszła do łazienki a ja sama musiałam dotargać tą starte do szafki. Szłam przez korytarz całkowicie pozbawiona widoku i nagle na coś wpadłam albo raczej na kogoś. Uklękłam na kolana zbierając książki i podniosłam głowę. Justin stał przede mną i pomagał mi je pozbierać. 


-Justin ! - krzyknęłam widząc,że mnie nie zauważył.


-Mia ? co ty tu robisz ? - uśmiechnął się ale nagle jego mina zmieniła się z uśmiechniętej w zdziwioną lub złą.


-Będę chodzić tu do szkoły ? nie cieszysz się, dlaczego masz taką minę ? - przestałam zbierać książki i spojrzałam na niego.


- Jasne,że się cieszę kochanie tylko jestem trochę zdziwiony bo mieszkasz na Brooklinie dlaczego nie chodzisz do szkoły tam ? - zapytał


-Nie rozumiem o co się wściekasz, myślałam,ze się ucieszysz. Miranda powiedziała,że tutaj jest lepszy poziom.


-To nie prawda - parsknął cichym śmiechem.


Nagle podeszła do niego śliczna dziewczyna, ubrana w ołówkową spódnicę i koszulę, miała na sobie szpilki. Jej włosy były lekko pofalowane.Była śliczna. Podeszła do Justina i objęła go od tyłu dając mu buziaka w policzek. Nagle przypomniało mi się to co mówiła Lucy w samolocie.


-Ale... - nie umiałam wydusić słowa,łzy leciały mi po policzku. Rzuciłam książki i wybiegłam ze szkoły.


Właśnie w tym momencie całe moje życie znów stało się okropne. Wiedziałam,że moje szczęście nie potrwa długo ale nigdy nie sądziłam,że to on będzie tego przyczyną.Kochał mnie, widziałam to w jego oczach nie mógł tak po prostu mnie zostawić.Najwidoczniej się co do niego myliłam był taki jak wszyscy.Okrutnym oszustem i dupkiem . Poczułam ukłucie w żebrach i zaczęłam tracić oddech. Zawsze dostaję ataku paniki w takich sytuacjach. Obraz przede mną zaczął się rozmazywać. Uklękłam na kolana na parkingu i zaczęłam licząc do dziecięciu. licząc na to że to pomoże. Nagle poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i podnosi. Spojrzałam i zobaczyłam przed sobą Alexa. 


-Mia co się stało ? Spokojnie jestem przy tobie, zabiorę cię do domu - położył mnie na siedzeniu i zapiął mi pasy. Wciąż nie mogłam złapać oddechu a łzy leciały mi z oczu. 


- Mój chłopaka on był tutaj i był z nią. Cały ten czas mnie oszukiwał - powiedziałam przez łzy.


- Justin Bieber ? , to z nim chodziłaś ? Nie powinnaś teraz o tym myśleć. Licz do dziesięciu, moja siostra miała ataki paniki to zawsze pomagało , dalej liczymy wspólnie.


-Raz - zaczęłam powoli, oddychając przez nos 


-Dobrze - uśmiechnął się - licz dalej.


-Dwa - mówił razem ze mną


-Trzy


-Cztery


-Pięć


-Sześć 


-Siedem


-Osiem


-Dziewięć 


- Dziesięć - powiedział ostatnią cyfrę, coraz bardziej łapiąc oddech.


-Widzisz pomogło - odwrócił twarz w moją stronę i znów się uśmiechnął, wyciągnął dłoń i podał mi chusteczkę. Wytarłam twarz, zdając sobie sprawę,że cały mój makijaż się rozmazał a ja muszę wyglądać okropnie. Spojrzałam na tylnie siedzenie.Alex pozbierał wszystkie moje książki.


-Dziękuję - powiedziałam.


Spojrzałam na telefon, Justin dzwonił kilka razy. Nie mogłam o nim myśleć. Wyłączyłam go i włożyłam z powrotem do kieszeni . Kiedy dojechaliśmy pod dom, wysiadłam i położyłam się na kanapie w salonie. Łzy wciąż napływały mi do oczu. Alex usiadł obok mnie i popatrzył na mnie.


-Wszystko będzie w porządku - powiedział,próbując mnie pocieszyć.


- Straciłam wszystko - ja również na niego spojrzałam.


-Wciąż masz mnie



Co myślicie o nowym rozdziale ? Musiałam coś zepsuć bo robiło się nudno.
Myslicie,że Justin jest zły ?



3 komentarze:

  1. jeju uwielbiam to ff, czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAPRASZAM DO MNIE.DOPIERO ZACZYNAM I PROSZĘ O SPRAWDZENIE. HTTP://MYOPPRESSORJB.BLOGSPOT.COM/2016/04/PROLOG-VICKY-TO-ZWYKA-NASTOLATKA.HTML

    OdpowiedzUsuń