Kilka miesięcy później
Kierowca się spóźnij a ja mam samolot za kilka godzin do sama nie wiem gdzie jadę moja nowa ,,rodzina" chciała koniecznie zachować to w tajemnicy. Pożegnanie z ciocią Carol mimo wszystko było dużo trudniejsze niż się spodziewałam.Justin wyjechał 2 miesiące temu i to całkowicie pozbawiło mnie ochoty do życia. Nie robiłam nic po jego wyjeździe strasznie mi go brakuje. Chyba naprawdę się w nim zakochałam. Poczułam,że mój telefon wibruje.
- Justin - powiedziałam ucieszona ,że go słyszę - właśnie o tobie myślałam.
- Mia ja o tobie też cały czas w każdej sekundzie - uśmiechnęłam się słysząc jego głos.
- Jadę właśnie na lotnisko - powiedziałam
- Hej a może okaże się ,że będziesz mieszkać w Nowym Jorku gdzieś blisko mnie.
- Chciałabym ale wiesz jak trudno to przewidzieć - powiedziałam i w głębi serca naprawdę tego chciałam, być blisko niego.
- Wiem Mia , wiesz co jestem akurat w szkole i muszę wracać na lekcję , napisz mi sms jak już dowiesz się gdzie lecisz
- Napisze ja ciebie też - rozłączyłam się i odłożyłam telefon do torebki.
Widziałam przez okno,że już zbliżamy się do lotniska. Mój brzuch momentalnie skurczył się ze stresu. Jeden cholerny bilet ma decydować o mojej przyszłości.Wysiadłam z auta i poszłam w kierunku wejścia. Wokół mnie biegali ludzie z walizkami, żegnali się z bliskimi jadąc na wakacje lub do pracy. Dla mnie było to o wiele bardziej trudne miałam po raz kolejny zacząć nowe życie kto wie z kim i gdzie. Podeszłam do biura gdzie miałam odebrać bilet na lot. Naprawdę miałam nadzieję ,że zobaczę na nim napis Nowy Jork.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc ? - zapytała pani w średnik wieku
- Dzień dobry przyszłam odebrać bilet na swój lot - nawet nie powiedziałam jak się nazywam a pani już wyciągnęła w moją stronę bilet.
-To pewnie pani , na ogół nie zostawiamy tak biletów - sprawdziłam nazwisko
- Tak zgadza się , dziękuję bardzo - powiedziałam i opuściła biuro.
I teraz chwila prawdy. Ten cholerny bilet decyduje o moim życiu oby był dobry. Otworzyłam kopertę i zobaczyłam napis: Nowy Jork. Nie wierze całe życie przeleciało mi przed oczami. Chyba naprawdę mam szczęście . Zaczęłam skakać z radości i piszczeć dopóki nie zauważyłam,że ludzie wokół mnie dziwnie się patrzą. Trudno i tak nigdy więcej ich nie zobaczę. Zegarek na mojej ręce wskazywał ,że jest już naprawdę późno. Wbiegłam na odprawę i położyłam walizkę na taśmie. Leciałam już tak wiele razy ,że dokładnie wiedziałam co i jak zrobić. Wzięłam walizkę i czekałam na swój samolot. Usiadałam na ławce obok dziewczyny w podobnym wieku do mnie. Zauważyłam ,że spogląda na bilet w mojej ręce.
- Też Nowy Jork ? - zapytała
- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Pierwszy raz ?
- Tak nigdy nie byłam tam wcześniej.
- Ja tam mieszkam od zawsze , wydaje się ,że niby takie wielkie miasto ale tak naprawdę to nora dla bogaczy sama zobaczysz . Jestem Lucy - powiedziała i wyciągnęła dłoń w moim kierunku.
- Mia - odwzajemniłam uścisk.
-Miło mi cię poznać , kto wiem może spotkamy się kiedyś w Nowym Jorku
- Być może
Po dzisiejszym dniu naprawdę wierzę ,że wszystko może stać się możliwe jeżeli tego naprawdę bardzo chcemy. Myślę ,że niedługo zacznę od początku z lepszym początkiem niż zwykle. Bo pierwszy raz nie będę sama.
- Lecisz na wakacje czy na stałe ? - zapytała po chwili milczenia.
- Na stałe będę tam mieszkać - odpowiedziałam
- Mmm rozwód rodziców ? - była naprawdę pewna siebie , spotkałyśmy sie zaledwie kilka minut temu .
- Nie mam rodziców jadę do całkowicie obcej mi osoby z którą będę mieszkać - powiedziałam i zauważyłam ,że chyba była zdziwiona moją odpowiedzią.
- To popieprzone , chyba naprawdę przyda ci się ktoś znajomy na miejscu , zapiszę ci mój numer telefonu żebyś w razie potrzeby miała się do kogo odezwać - podałam jej mój telefon.
- Dziękuję to miłe , chociaż nie będę do końca sama . Mój chłopak mieszka w Nowym jorku.
- Aha to nie do końca tak źle - powiedziała
- Tak przed chwilą dowiedziałam się dopiero gdzie lecę nie wiedziałam czy będę blisko niego czy całkowicie indziej.
- Chyba masz cholerne szczęście dziewczyno
-Chyba mam
Stewardessy wpuszczały już do samoloty . Razem z Lucy weszłyśmy i usiadłyśmy obok siebie. Lot trwa kilka godzin dlatego naprawdę przyda mi się ktoś do rozmowy . Nie przepadam za lataniem, uważam ,że jest to dość nudne.W samochodzie przynajmniej coś się dzieje , coś częsie a samolocie lecisz gładko chyba ,że są turbulencje.
-Lubisz Mmsy - wyciągnęła do mnie paczkę.
-Jadne - wzięłam jednego.
- Opowiedz mi coś o tym swoim chłopaku może go znam ? - powiedziała w trakcie jedzenia mmsa.
-A więc ma na imię Justin Bieber i jest naprawdę przystojny i miły i naprawdę mnie lubi.- na wspomnienie o nim automatycznie się uśmiechnęłam - a i miałam napisać mu sms z wiadomością gdzie będę mieszkać ,zapomniała , Lucy przerwała mi nagle.
- Czekaj Justin Bieber ?! chodzę z takim do szkoły , jak on wygląda i jest bogaty ?
- Wysoki brunet , dobrze zbudowany ale nie jest bogaty jest przeciętny - powiedziałam
- Opis się zgadza ale ten mój jest cholernie bogaty i nie powiedziałabym ,że jest miły, przynajmniej nie dla ludzi niższej klasy zadaje się tylko z tymi popularnymi.
- Nie to nie może być on - miałam taką nadzieję.
- A no faktycznie i chodzi z niejaką Eleonor , wiesz równie bogata co on i do tego zachowuje się jak księżniczka , torba od Chanel buty od LV , uważa ,że jest lepsza od nas. Powiem ci coś w sekrecie - nachyliła się nad moim uchem - wcale nie jest od nas lepsza.
- Tak to nie może być mój Justin on mnie kocha i ufam mu .
- Jasne.
Lot dobiegł końca a my wysiadałyśmy z samolotu . Samo lotnisko już zrobiło na mnie wrażenie . Wokół wznosiło się mnóstwo wieżowców. Sprawdziłam sms od Justina.
I co Mia , proszę powiedz ,że Nowy Jork ??
- Napisał do mnie sms - powiedziałam i skierowałam sms w stronę Lucy
- Jak mu teraz napiszesz to zepsujesz niespodziankę
- Ale jak mu nie napisze to pomyśli ,że mieszkam na drugim końcu kraju.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam jego numer.
- Justin , przykro mi .. -powiedziałam
- Co Mia dlaczego to nie sprawiedliwe - przerwał mi
- Ale będziesz musiał jeszcze trochę ze mną wytrzymać bo właśnie jestem w Nowym Jorku.
- AAAAA - usłyszałam jego krzyk.
- Mia to cudownie jesteś na lotnisku ? - zapytał ?
- Tak zaraz ma mnie odebrać nowa rodzina ?
- Mam nadzieję ,że uda nam się poźniej zobaczyć ? Mia tak się ciesze nawet nie wiesz jak bardzo.
- Ja też kochanie ja też , odezwę się póżniej - rozłączyłam telefon kiedy zobaczyłam panią około 40 w dopasowanym komplecie i szpilkach w ręku miała kartkę z napisem Mia.
-To chyba ja - powiedziałam do Lucy - Miło mi było cię poznać kochana mam nadzieję ,że uda nam się jeszcze zobaczyć.
-Jasne -przytuliła mnie
Poszłam w kierunku tej pani . Wyglądała na prawdę dobrze i z pozoru nie przypominała mi złej jędzy ,która zamyka dzieci w pokoju na całe dnie wręcz przeciwnie.
- Dzień dobry - powiedziałam
- Oh to ty jesteś Mia , miło mi cię poznać jestem Miranda - powiedziała i przytuliła mnie ,zaskoczona również odwzajemniłam uścisk - chodź nie będziemy przecież rozmawiać na lotnisku , pogadamy w domy jak normalni ludzie - uśmiechnęła się.
Wsiadłyśmy do jej czarnego mercedesa i pojechałyśmy w kierunku jej domu. Musiała być bogata i na taką mi wyglądała .Chociaż pieniądze naprawdę nie były dla mnie ważne.
- Słuchaj kochanie - przerwała ciesze- wiem jak ciężko ci było ciągle się przeprowadzać i chcę żebyś wiedziała ,że nie mam dzieci ani męża i od dawna marzyłam o kim takim jak ty . Nie mam zamiaru cię porzucić ani tym bardziej się tobą znudzić dlatego obiecuję ,że będziesz się czułą u mnie jak w domu i po pewnym czasie na pewno się do siebie zbliżymy.
- Dziękuję - powiedziałam w jej kierunku.
- Chciałabym również żeby twoje życie tutaj było całkowicie normalne to znaczy ,że będziesz chodzić do szkoły i będziesz mieć swoje obowiązki - uśmiechnęła się - ale oprócz tego będziesz miała wolne chwile nie będę zamykała cię w pokoju jesteś już prawie dorosła , słyszałam również ,że masz tu chłopaka.
-Tak mam nazywa się Justin - powiedziałam nieco speszona nigdy nie rozmawiałam z nikim o tego typu sprawach.
- Nie zakażę się wam spotykać , cieszę się waszym szczęścię ale o wspólnych nocach pod moją obecnością możecie sobie pomarzyć.
-Oczywiście - odpowiedziała
-Mieszkam na Brooklinie a pracuje na Manhatanie w firmie. Pracuje dziesięć godzin dziennie wiec to całkiem sporo ale gotuje obiady także głodna u mnie nie będziesz. Do szkoły będziesz jeździć autobusem , o jesteśmy na miejscu.
Spojrzałam przez okno , całkiem duży dom z białym tynkiem i płaskim czarnym dachem. Przed domem rosło tylko kilka tuj . Całkiem ładny dom , myślę ,że naprawę go polubię.Wysiadłam z auta i poszłam za Mirandą w kierunku drzwi. Wnętrze domu było równie ładne i nowoczesne. Białe płytki , czarne zamszowe kanapy i abstrakcyje obrazy na ścianach.
-Twój pokój jest na górze - powiedziała i zaprowadziła mnie tam - urządziłam go sama bo pomyślałam ,że nie ma co z tym czekać.
Weszłam do środka był przepiękny cały biały ale na jedna ze ścian za łóżkiem była zrobiona z cegły. Meble były biało czarne a łóżko czarne z białą pościelą. Cudowny, idealny taki o jakim zawsze marzyłam.
-Jest wspaniały , dziękuję - powiedziałam wciąż nie wierząc ,że będzie należał do mnie.
-Cieszę się ,że ci się podoba , rozpakuj się i zejdź na dół kolacja będzie gotowa za kilka minut.
Wskoczyłam na to ogromne łóżko. Naprawdę jestem cholerną szczęściara. Rozpakowałam wszystkie ubrania i powkładałam rzeczy do szafek. Przebrałam się w wygodniejszy strój który składał się z czarnych dresów i czarnej bluzy z niki. Związałam włosy w koczka na czubku głowy i zeszłam na dół. Jedzenie pachniało wspaniale a ja byłam na prawdę głodna.
- Zrobiła ryż z warzywami i kurczakiem do tego szarlotkę z lodami na deser , lubisz ?
- Oczywiście - uśmiechnęłam się.
Jedzenie było przepyszne podane na idealnych czarnych talerzach. Zjadłam wszystko nie zostawiając nawet okruszka.
-Może zjemy deser w salonie , w telewizji leci Bridget Jones a ja uwielbiam tą komedię - powiedziała
-Jasne
Zabrałam swój talerz i poszłam za nią w kierunku salonu. Usiadłyśmy na kanapie i oglądałyśmy film. Szarlotka smakowała równie wspaniale co reszta , mam nadzieję ,że to nie był jej jednorazowy popis kulinarny. Co chwilę śmiałyśmy z filmu tak ,że Miranda prawie płakała ze śmiechu. Chyba naprawdę ją polubię , jestem do od kilku godzin i już mi się tu podoba.
-Zrobię nam popcorn , co ty na to ? - powiedziała
- Jestem za.
Wróciła z popcornem i przyniosła nam do tego koc żeby było nam cieplej. Siedziałyśmy teraz razem jakbyśmy znały się od kilku lat . Poczułam wibrowanie w kieszeni
-Przepraszam na chwilę - powiedziałam i wstałam żeby odebrać telefon.
-Cześć - usłyszałam głos Justina - jak tam twój nowy dom , opowiadaj - powiedział
-Świetnie naprawdę , ma na imię Miranda i jest naprawdę fajna ,zrobiła nam pyszną kolację i jeszcze urządziła mi pokój jest taki o jakim zawsze marzyłam i teraz siedzimy na kanapie i oglądamy film. Naprawdę wydaje mi się ,że całe moje życie zaczyna się wreszcie układać.
-Cieszę się swoim szczęściem kochanie , gdzie dokładnie mieszkasz ? - zapytał
-Brooklyn 22 - ja na upper east siede a to całkiem blisko , kocham cię i dobranoc Mia
- Dobranoc kochanie - powiedział nieco zdziwiona ,że tak szybko przerwał naszą rozmowę.
Wróciłam do salonu i ponownie usiadłam koło Mirandy biorąc garść popcornu.
-Chłopak ? - spytała
- Tak - spojrzałam w jej kierunku i uśmiechnęłam się
- Mam nadzieję ,że kiedyś go poznam - odwzajemniła uśmiech
-Tak na pewno - usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kto to tak późno - powiedziała wstając i poszła w kierunku drzwi.
- Mia chyba poznam go prędzej niż myślisz - zawołała , pobiegłam w kierunku drzwi i zobaczyłam Justina stał przede mną. Rzuciłam się mu na szyję nie zważając na stojącą obok mnie Mirandę. Nie widziałam swojego chłopaka 2 miesiące to strasznie długo.
- Justin co ty tu robisz przed chwilą rozmawialiśmy ? , jesteś wariatem - pocałowałam go najlepiej jak potrafiłam chciałam żeby wiedział jak strasznie go kocham i jak strasznie za nim tęskniłam.
-Nie mogłem przegapić okazji zobaczenia się z moją dziewczyną - uśmiechnął się
-Zapraszam do środka - Miranda przerwała nam i przedstawiła się Justinowi.
Poszliśmy razem w kierunku salonu i usiedliśmy. Nie mogłam uwierzyć,że znów mam go przy sobie.
- Może chcecie trochę prywatności co ? - zapytała Miranda
- Nie jest w porządku , będziemy mieli jeszcze sporo czasu - powiedział i dał mi buziaka w policzek.
- Więc może dokończysz z nami film co Justin ? - zapytała
- Jasne.
Wtedy pierwszy raz poczułam się jak w rodzinie , siedząc z nimi na kanapie i śmiejąc się z filmu. Było jak w domu , jak w domu ,którego nigdy przedtem nie miałam
Justin i Mia znów razem ? Miranda okazała się naprawdę fajna , ale czy to szczęście potrwa długo ?
Przepraszam ,ze czekaliście tak długo obiecuję ,że od tej pory rozdziały będą regularnie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz