niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 3

Obudziłam się i zobaczyłam Justina leżącego obok mnie , trzymałam głowę na jego klatce piersiowej , wciąż spał , delikatnie oddychał . Czułam że zjadłam zbyt wiele , piknik udał się naprawdę wspaniale , zjedliśmy kanapki i wypiliśmy sok z wyciskanych świeżo pomarańczy. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam nie mając koszmaru , chyba naprawdę obecność Justina działała na mnie kojąco . Leżeliśmy na kocu pod ogromnym drzewem . Usiadłam i rozciągnęłam ramiona , zobaczyłam jak otwiera oczy i uśmiecha się do mnie na powitanie . Chyba naprawdę długo spaliśmy bo robiło się już ciemno a słońce zaczęło zachodzić. Pociągnął mnie do siebie tak , że leżeliśmy obok siebie na plecach , spojrzałam w górę przez konary drzewa przebijało się słońce , niebo miało pomarańczowo – żółty kolor gdzieniegdzie przebijały granatowe pasy.

-Dawno nie widziałam tak pięknego zachodu słońca - powiedziałam spoglądając mu w oczy 
-Ja też , tak samo jak nigdy nie widziałem tak pięknych oczu - czułam jak rumieńce napływają mi na policzki. 
-Ani tak ładnych rumieńcy - powiedział i cicho się zaśmiał -  nie wierzę że to zauważył teraz moje policzki na pewno zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. Nagle jego twarz znów spoważniała . Odwrócił głowę by znów spojrzeć w niebo i powiedział 
-Wierzysz w coś ? - zapytał 
-Pytasz czy wierzę w boga ? - zaskoczyło mnie jego pytanie 
-Nie czy wierzysz w coś …. .- Nie wiedział jak to powiedzieć , dokończyłam za niego 
-Wierzę w miłość - odparłam . Nigdy jej nie zaznałam w taki prawdziwy sposób ale wierzę w nią mimo wszystko , wiem że moja przyjaciółka Melani mnie kocha wiem że mimo wszystko moja mama kochała mojego ojca i wiem że kochała go bez względu na to jak był bogaty czy jak wyglądał.. Wiesz ludzi powinno się kochać właśnie tak , bez względu na ich wygląd , majętność , powinno się z niby być bo po prostu się ich kocha , bo się ich pragnie . 
-Odwrócił głowę , spojrzał mi głęboko w oczy , naprawdę wzruszyło go to co właśnie powiedziałam . Zbliżył się do mnie , nasze usta się rozchyliły , zamknęłam oczy i zatopiłam się w jego pocałunku , nigdy nie czułam czegoś takiego , całowaliśmy się długo aż w końcu nasze usta się oderwały , po policzku spłynęła mi łza . Wytarł ją swoją dłonią. 
-Nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić , nigdy cię nie zostawię tak jak oni , obiecuję. 
-Jego słowa były dla mnie tak niewyobrażalnie ważne , chciałam by był ze mną na zawsze , żeby ta chwila trwałą wiecznie , ale wtedy pomyślałam o końcu wakacji o tym jak wyjeżdża i zostawia mnie samą , nie dałabym rady tego znieść , nie mogę się w nim zakochać nie teraz , nie zniosłabym tego. Usiadłam i on również , na pewno widział że posmutniałam 
-Wiesz,że to niemożliwe.Wakacje nie trwają wiecznie , w końcu będziesz musiał wrócić do szkoły, czy będziesz tego chciał czy nie zostawisz mnie. 
-Możesz jechać ze mną , moi rodzice na pewno cię przygarną , będziemy tylko ty i ja , powiedział to tak entuzjastycznie ale dobrze wiedział że nigdy bym się na to nie zgodziła 
-Wiesz że nie mogę , muszę tu być z ciocią Carol , przynajmniej dopóki będzie chciała mnie mieć , nie mogę tak po prostu wyjechać 
-To będziemy rozmawiać przez telefon , przez internet cokolwiek , proszę nie mogę cię stracić , nie zranię cię 

Wiedziałam że związek przez internet nie ma sensu , że prędzej czy później jak zacznie się szkoła będziemy rozmawiać coraz mniej aż w końcu całkiem zapomni o mnie , ale nie mogłam mu tego powiedzieć mi też na nim zależało .
-Dobrze -powiedziałam , widziałam jak ucieszyła go moja odpowiedź , ale chociaż nie wiem co by się stało nie musisz mnie kochać po prostu o mnie pamiętaj. 
-Na pewno – powiedział i objął moją dłoń po czym pocałował mnie w koniuszki palców.


Dzisiaj nieco krótszy rozdział z okazji Mikołajek :) 
Pierwszy pocałunek Mi i Justina . Co sądzicie ? Uda im się być razem ? Piszcie mi co sądzicie i oczywiście czy chcecie dalszych rozdziałów ;) 

1 komentarz: