Otworzyłam oczy . Wokół
panował jeszcze półmrok , spojrzałam na zegarek który stał na
szawce obok łóżka . Była dopiero szósta rano a ja już czułam
że nie potrafiłabym spać ani chwili dłużej. Wstałam ,
rozciągnęłam ramiona i poczułam nagły przypływ energii. Nie
czułam już strachu . Rozpoczęły się wakacje nie liczę na to
że będzie jak za czasów dzieciństwa kiedy cały dzień kąpało
się w basenie i oglądało wakacyjne seriale. Pamiętam jak całymi
dniami oglądałam plotkarę razem z Melani , nasz ulubiony serial o
bogatych nastolatkach z Nowego Jorku ich życie zawsze wydawało nam
się idealne . Drogie sukienki , bale , wytworne jedzenie . Wydawali
mi się tacy szczęśliwi. Zawsze o tym marzyłam , o takim życiu .
Na samą myśl o tym poczułam lekki skurcz żołądka . Nigdy nie
miałam takiego życia . Wstałam z łóżka i spojrzałam w lustro.
Wyglądałam okropnie moje brązowe włosy były rozmierzwione ,
pod ciemnymi oczami zobaczyłam wielkie sińce . Zajrzałam do szafy
i wyciągnęłam z niej krótkie spodenki i sportowy stanik w
kolorze czarnym . Założyłam sportowe buty , związałam włosy w
koński ogon i postanowiłam pójść pobiegać . Nie obchodziło
mnie to jak aktualnie wyglądam . Nie przetrwałabym poranka bez
długiego i odprężającego biegu . Zeszłam na dół po schodach .
W domu było jeszcze ciemno .Błękitne ściany i jasne panele,
zginęły w mroku. Ciocia Carol wciąż jeszcze spała . Podeszłam
do kuchni i zajrzałam do lodówki jak zwykle panowały w niej
pustki i chociaż czułam jak z głodu żołądek przewraca mi się
go góry nogami , postanowiłam pójść pobiegać bez śniadania .
Kiedy wyszłam na dwór poczułam gorąc uderzający z zewnątrz .
Było tak wcześnie rano , a za oknem już panował okropny upał .
Spojrzałam na dom był niewielki , ściany były białe , obdarte w
wielu miejscach , kwiaty na podwórku całkiem uschły bo jak się
domyślam ciocia Carol rzadko kiedy pamięta o podlewaniu ich .
Zabrałam się do biegu . Uwielbiam to uczucie . Biegając mogę się
wyłączyć , nie muszę z nikim rozmawiać , o niczym myśleć.
Biegłam tak długo że nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa a
całe ciało bolało mnie przy każdym kolejnym kroku , Nie
przeszkadzało mi to biegłam wciąż tą samą trasą prosto po
chodniku . Zamknęłam oczy i wciągałam zapach świeżego letniego
poranka . Gdy nagle poczułam jak odbijam się od czegoś miękkiego
. Upadłam na chodnik. Ból ogarnął całe moje ciało . Otworzyłam
oczy i zobaczyłam przed sobą chłopaka . Na pierwszy rzut oka
wyglądał on na mój wiek , może rok , dwa lata starszy . Miał
brązowe zmierzwione włosy i niebieskie oczy . Biała koszulka
lekko opinała jego umięśnione ciało .Domyślam się że tak jak
ja był w trakcie biegu.
- Hej , słyszysz mnie ,
nic ci się nie stało ? - Chłopak odezwał się i podał mi rękę
. Widziała po jego twarzy że był nieźle przestraszony . Zdałam
sobie sprawę że zamiast wstać przez kilka minut rozmyślałam o
jego wyglądzie. Musiał uznać mnie za wariatkę . Wstałam i
poczułam lekki zawrót głowy , spróbowałam utrzymać równowagę.
-Tak nic mi nie jest , przepraszam że na ciebie wpadłam przez chwilę zamknęłam oczy i zagapiłam się .
- uff naprawdę się bałem że coś mogło ci się stać . Nieźle trzasnęłaś o ten chodnik jesteś pewna że nic ci nie jest , jesteś bardzo blada.
- Tak jestem pewna to tylko przez to, że sama się trochę przestraszyłam nic mi nie jest. Mam na imię Mia - Odparłam z wielkim zaskoczeniem że ja zwana przez elitę z liceum najbardziej nieśmiałą dziewczyną jaka istnieje , przedstawiłam się takiemu przystojnemu chłopakowi , chyba naprawdę robię postępy .
- Jestem Justin miło cię poznać . Szkoda tylko że w takich okolicznościach - Spojrzał mi w oczy i już miał zdać kolejne pytanie kiedy nagle poczułam jak świat wokół zaczyna wirować .
Wciąż
byłam małą dziewczynką . W domu nie było nikogo . Byłam sama ,
na stoliku stały kwiaty żałobne przeczytałam kondolencje ,
widniało na nich moje imię. Nie zdziwiło mnie to . Szłam dalej
przez , długi , wąski korytarz . Ściany miały borówkowy kolor ,
tak piękny , przypominał mi o mamie . Zawsze nosiła korale w tym
kolorze , uwielbiała je . Była taka wesoła , Wciąż szłam , w
salonie grało radio , z moją ulubioną piosenką Elliotta Smitha ,
zobaczyła otwarte okno , stanęłam na parapecie i popatrzyłam
przed siebie. Niebo miało błękitny kolor , nie było na nim
żadnej chmury. Ludzie biegali po ulicach , zabiegani , spóźnieni.
W kafejakach przy ulicy siedzieli ludzie , pili kawę i rozmawiali.
Nikt nie zwracał na mnie uwagi, Spojrzałam na dół i przechyliłam
się . Spadałam tak długo aż poczułam jak moje ciało rozbija
się na chodniku , wokół zbierają się ludzie ,teraz już nie
biegają nie siedzą i nie piją tylko krzyczą. Jeszcze przez chwilę
czułam jak moje serce bije , coraz ciszej , aż w końcu przestało.
Zapadła cisza a ja umarłam.
Nagle
udało mi się otworzyć oczy. Zobaczyłam przed sobą parę brązowych oczu , Wpatrywałam się w nie kiedy nagle zdałam sobie sprawę do kogo
należą . Justin siedział na kanapie obok mnie . Leżałam na łóżko
.
-Dzień dobry , chyba przynoszę ci pecha co ? -Powiedział i szeroko się do mnie uśmiechnął Zemdlałaś ale na szczęście udało mi się złapać cię w ostatniej chwili . Chyba nic nie jadłaś twój brzuch wydaje niezłe odgłosy - Zaśmiał się cich0.
-Po raz drugi nic mi nie jest - Ja również zebrałam się na lekki uśmiech -Tak bieganie z pustym żołądkiem nie było chyba najlepszym pomysłem .
-Rozejrzałam się po pokoju był naprawdę duży i przestronny. Łóżko na którym leżałam było dwuosobowe , nakryte siwą aksamitną pościelą , poduszki były bardzo miękkie . Pod ścianą stała ogromna czarna szafa . A z prawej strony łóżka stała komoda do kompletu i siwa kanapa na której siedział Justin.
-To nie mój pokój - Odezwał się widząc że rozglądam się po pomieszczeniu.
-Jestem tutaj na wakacjach , to pokój mojego kuzyna , studiuje w Waszyngtonie więc aktualnie to ja zamieszkuje jego pokój .
-Jest naprawdę ładny i duży , nigdy takiego nie miałam - Nie wiem co mnie podkusiło by to powiedzieć. Widziałam po jego oczach że nie wiedział co na to odpowiedzieć. Zamiast tego ja postanowiłam się odezwać .
-Dziękuje ci za wszystko . Naprawdę miło było cię poznać ale pora bym wróciła do domu - Uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka. On jednak podszedł do mnie i zatrzymał mnie.
-Myślisz że pozwolę ci teraz odejść w takim stanie ? -Powiedział i uśmiechnął się , miał naprawdę piękny uśmiech. Widząc moje zmieszanie dodał
-Przynajmniej nie bez śniadania . Odprowadzę cię do domu ale po drodze wstąpimy po coś do jedzenia - Powiedział to i podał mi rękę . Poczułam jak serce mi przyśpiesza a oddech staje się bardziej lekki .Po chwili jednak poczułam jak okropnie pachnę potem . Po tak długim biegu nawet dezodorant nic nie dał.
-Dziękuje ci wiem że chcesz mi pomóc ale naprawdę muszę znaleźć się w domu najlepiej od razu pod prysznicem , okropnie pachnę -Powiedziałam to a w tym momencie on zaczął się śmiać . Zastanawiałam się jak musiało to brzmieć z moich ust.
-Nic nie poczułem- Powiedział po czym wyjął z szafy gruby ręcznik i wręczył mi go-Możesz wziąć prysznic tutaj , w domu nikogo nie ma , tam jest łazienka - Wskazał palcem na duże drzwi obok.
-Dziękuje - powiedziałam i poszłam w kierunku łazienki .Była równie wielka co tamten pokój. Przy ścianie stał ogromny wanno-prysznic z hydromasażem . Oprócz tego znajdowała się tam wanna no i oczywiście podstawowe meble każdej łazienki . Płytki były złote a ściany białe , co moim zdaniem dodawało przytulnego klimatu. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic . Uczucie ciepłej wody spływającej po moim ciele było mi teraz naprawdę potrzebne. Kiedy tylko wyszłam , rozczesałam włosy , ubrałam się i weszłam z powrotem do jego pokoju. Siedział na łóżku i patrzył w telefon . Kiedy zauważył że weszłam odłożył wszystko i spojrzał na mnie
-Od razu lepiej - powiedział . Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku drzwi. Poczułam się bardzo miło kiedy to zrobił , nawet chciałam by trzymał mnie jak najdłużej. Czułam się przy nim dziwnie bezpiecznie
-Odprowadzę cię do domu ale musisz mi powiedzieć gdzie mieszkasz.
-O tak oczywiście na ulicy huntoona , musisz po prostu iść prosto tym chodnikiem
-tak wiem gdzie to jest , jest tam fajny bar Van Gooey , mają pyszne crossanty , możemy się tam zatrzymać jeżeli chcesz ?
-Tak chętnie - odpowiedziałam . Znałam to miejsce codziennie kupowałam tam crossanty i szczerze to byłam nimi już przejedzona ale nie chciałam mu tego mówić . Poszłabym z nim gdziekolwiek. Nagle jego głos wyrwał mnie z zamyślenia
-Mieszkasz bliżej plaży czy miasta ? - Zapytał
-Bliżej plaży . Właściwie to dom mojej cioci jest na plaży.
-Dom twojej cioci ? Nie mieszkasz z rodzicami czy tez jesteś tu na wakacjach ?-Zaskoczyło mnie jego pytanie , za mało go znałam żeby opowiadać mu tą historię. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć . Zamiast tego powiedziałam tylko :Nie mam rodziców , taty nie znam a mama nie żyje . Wolałabym jednak o tym nie rozmawiać.
-Zatrzymał się nagle . Widziałam po jego wyrazie twarzy że jest wstrząśnięty moją odpowiedzią. Pewnie dla kogoś kto całe życie miał szczęśliwą rodzinę , duży dom i wszystko co każdy przeciętny nastolatek ma a czego nie docenia , to co ja miałam musiało być niewyobrażalne.
-Przepraszam nie wiedziałem.
-Nie przejmuj się przyzwyczaiłam się , ludzie zawsze tak reagują . Mieliśmy zmienić temat tak ? - Powiedziałam spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się nie chciałam żeby uznał mnie za rozchwianą emocjonalnie , przynajmniej nie teraz .Nagle zobaczyłam przed sobą bar , skręciliśmy i weszliśmy do niego.
-Dwa crossanty z czekoladą i truskawkami - powiedział i odwrócił się do mnie - Lubisz prawda ?
-Uwielbiam - Odpowiedziałam-Wzięliśmy nasze jedzenie i poszliśmy w kierunku plaży .Usiedliśmy na wielkim kamieniu. Wpatrywałam się w morze. Było takie ogromne , fale z hukiem rozbijały się o piasek . Zamknęłam oczy i wysłuchiwałam szumu morza i śpiewu mew . Kocham morze niesie ze sobą jakiś spokój.
-Chyba naprawdę kochasz morze co - Odezwał się i wyrwał mnie z zadumy
- Tak , wiesz kiedy się tu wprowadziłam siedziałam na tej plaży całymi dniami i jedyne co robiłam to słuchanie szumu morza i poznawanie jego zapachu. Bardzo to lubię . Zauważyłam jak patrzy na mnie i uśmiecha się . Spojrzałam w jego kierunku i też się do niego uśmiechnęłam a wtedy nasze oczy się spotkały . Patrzyliśmy się na siebie coraz dłużej a nasze głowy coraz bardziej się do siebie zbliżały . Nie wiedziałam co mam robić czułam jak tracę oddech i wtedy wzięłam crossanta i usmarowałam mu cały nos czekoladą. Zaczęłam się śmiać i on za parę chwil także .Tak łatwo ci tego nie wybaczę powiedział .
-Wstałam i śmiejąc się głośno zaczęłam uciekać wzdłuż morza , gonił mnie .Po chwili poczułam jak jego ramiona łapią mnie w tali i przyciągają do siebie . Potrząsnął mną i kręcił wokół siebie . Zaczęłam płakać ze śmiechu. Myślałam że to już koniec kiedy nagle on przerzucił mną przez ramię i wrzucił mnie do morza. Byłam cała mokra. Kiedy słyszałam jak suchutki stoi nad brzegiem morza i śmieje się ze mnie postanowiłam dać mu nauczkę
-Nie umiem pływać ! Pomocy ! Pomóż mi , zaraz się utopie - Krzyczałam i udawałam że się topie . W tym momencie on z wielkim przerażeniem wskoczył do morza i złapał mnie w ramiona .
-Żartowałam - powiedziałam i spojrzałam na jego poważną minę .
-Naprawdę myślałem że się topisz
-Zaczęliśmy się śmiać i skoro już i tak byliśmy mokrzy zaczęliśmy pływać , nurkować , stawać na rękach . Kiedy wyszliśmy na brzeg . Zdałam sobie sprawę że odkąd tu mieszkam nigdy nie czułam się taka szczęśliwa.
-Wiesz świetnie się bawiłam , mimo że nasza znajomość zaczęła się dość dziwnie - Skrzywiłam usta kiedy przypomniałam sobie mój upadek.
-Ja też . Wiesz co byś powiedziała na powtórkę , jutro ? Nie znam tu nikogo i nudzę się całymi dniami . Naprawdę słabe tu macie imprezy - Uśmiechnął się - Może pokazałabyś mi miasto ?
-Jasne , wiesz co do imprez masz stu procentową racje , co prawda sama mieszkam tu dopiero od 2 miesięcy ale miasto znam całkiem nieźle więc miło by mi było wybrać się gdzieś jutro z tobą
-Cieszę się - zatrzymał się i podał mi rękę . Chciałam żeby ta chwila trwała długo , ale kiedy spojrzałam przez ulicę zdałam sobie sprawę że stoimy pod moim domem . Nawet nie zauważyłam kiedy przesunęliśmy się po plaży.
-To mój dom - powiedziałam - a właściwie dom mojej cioci .Muszę się zbierać na pewno się o mnie martwi - Do zobaczenia jutro - Powiedziałam i poszłam w kierunku domu .
-Do jutra , przyjdę po ciebie o 11. Pamiętaj o śniadaniu - Krzyknął i odszedł w stronę domu.
Ciągle
byłam cała mokra więc kiedy weszłam do domu zostawiłam w
salonie cioci mokrą plamę , zauważyłam jak gotuje obiad . W
kuchni było niewiele miejsca , zwykłe kremowe meble kuchenne ,
lodówka w rogu i niewielki okrągły stół na środku , przy
którym zawsze jemy obiady. Weszłam na górę do swojego pokoju ,
a właściwie do starego pokoju córki Carol , która ma już
własny dom i dzieci . Wujek umarł kilka lat temu na wskutek raka
płuc także teraz mieszkamy z ciocią same. Nie wiem dlaczego
ciocia postanowiła mnie przygarnąć , pewnie dlatego że
brakowało jej drugiej osoby w domu , nigdy nie była blisko mojej
mamy , chociaż jest siostrą mojej babci . Może z nią była
blisko . Dziadkowie od mojej mamy nie żyją , zmarli kiedy byłam
mała . Rodziców od taty , tak jak jego nigdy nie poznałam.
Chociaż właściwie to oni nigdy nie chcieli mnie poznać .
Wcześniej mieszkałam u siostry mamy . Miała podobny wielkością
dom do cioci Carol chociaż była dużo młodsza , naprawdę
lubiłam mieszkać u niej i u jej męża Erika . Traktowali mnie
jak własną córkę .Mieszkałam u nich najdłużej jak do tej
pory bo prawie rok i pół. Poznałam u nich moją pierwszą
prawdziwą przyjaciółkę Melani .Aż pewnego dnia ciocia
dowiedziała się że będą mieć dziecko , własnego
szczęśliwego bobasa , kiedy ciocia była w ósmym miesiącu
postanowili się mnie pozbyć , chyba brakowało im miejsca na
dwoje dzieci. Dlatego trafiłam tutaj. Z Melani ciągle się
przyjaźnimy codziennie wymieniamy się smsami , rozmawiamy przez
skeypa. Nie zmienia to jednak faktu że strasznie za nią tęsknie
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz